Przejechał na rikszy pół świata, by dotrzeć na igrzyska. "Wyczyn na miarę Marco Polo"

Przejechał na rikszy pół świata, by dotrzeć na igrzyska. "Wyczyn na miarę Marco Polo"

Dodano:   /  Zmieniono: 
Chińczyk dokonał czegoś niezwykłego (fot. sxc.hu) Źródło: FreeImages.com
W ciągu dwóch lat Chen Guanming pokonał 60 tys. kilometrów z Chin do Londynu. Całą trasę przejechał rikszą, jedynym środkiem transportu, na jaki było go stać. Teraz chce wziąć udział w ceremonii otwarcia igrzysk olimpijskich - podała BBC.

57-letni rolnik Chen Guanming ze wschodniej prowincji Jiangsu postanowił wyruszyć w dwuletnią podróż w 2008 roku, kiedy zapadła decyzja o organizacji olimpiady w Londynie. Wyprawa przez 16 państw wymagała od mężczyzny zmierzenia się z powodzią, przejazdu przez obszary nękane wojną i przekroczenia wysokich pasm górskich. Wyzwaniem była również duża rozpiętość temperatur, od minus 30 do plus 38 stopni.

Zatrzymał go mróz

W Malezji, Tajlandii i Wietnamie, gdzie temperatury były najwyższe, Chen musiał wyżymać ubrania z potu nawet osiem razy w ciągu dnia. Kiedy chciał opuścić Azję, odmówiono mu wizy w Birmie. Niewzruszony, zawrócił i pojechał do Tybetu, gdzie na swojej rikszy skierował się w góry. Po przejechaniu Pakistanu i Afganistanu dotarł do Turcji. Tam musiał przerwać podróż na cztery dni z powodu utrudniającej poruszanie się grubej warstwy śniegu i temperatury sięgającej minus 30 stopni.

"Londyn jest piękny"

Wyprawę finansował, przewożąc przesyłki napotkanym ludziom oraz zbierając datki. - Londyn jest wyjątkowo piękny. Ludzie są bardzo przyjaźni, okazują mi życzliwość - cieszył się Chińczyk po dotarciu do stolicy Wielkiej Brytanii.

- W pierwszej chwili myślałem, że to turystyczna riksza. Po chwili zorientowałem się, że to coś innego - powiedział agent ubezpieczeniowy John Beeston, który zauważył "zagubionego i przygnębionego" mężczyznę na londyńskiej Lower Regent Street.

Beeston, który podróżuje do Chin w interesach i zna podstawy mandaryńskiego, nawiązał kontakt z Chińczykiem, który nie mówi po angielsku. - Rozmawiałem z nim łamanym mandaryńskim, co bardzo go ucieszyło - dodał.

"Jak Marsjanin w ogrodzie"

Historia rikszarza brzmi niewiarygodnie, jednak ma on paszport, wycinki prasowe i zeszyt z wiadomościami z całego świata, które potwierdzają jego przygody. - To tak, jakby powiedzieć ludziom, że Marsjanin wylądował w ich ogrodzie. To co zrobił Chen Guanming, jest podobne do dokonań Marco Polo, którego imieniem Włosi nazwali lotnisko - powiedział Beeston.

Czy do Brazylii też dojedzie?

Chen, który określa się jako wielkiego fana igrzysk olimpijskich, brał udział w ceremonii zakończenia olimpiady w Pekinie w 2008 roku. Władze nagrodziły go w ten sposób za zaangażowanie w promowanie dbałości o środowisko. Przez trzy miesiące przed igrzyskami Chen zbierał śmieci wokół Pekinu i parku olimpijskiego.

Teraz jego celem jest udział w ceremonii otwarcia w Londynie. Myśli również o dotarciu do Brazylii na letnie igrzyska w Rio de Janeiro w 2016 roku.

zew, PAP