28-letni Proksa, były mistrz Europy zawodowców, aż trzykrotnie był liczony - w pierwszym, czwartym i piątym starciu. Sędzia Charlie Fitch w końcu postanowił przerwać nierówny bój w obawie o ciężki nokaut. "Jego każdy cios był zabójczy, facet bił jakby miał młotek. Kilka razy mocno mną wstrząsnął" - powiedział Proksa o Gołowkinie, wicemistrzu olimpijskim z Aten i złotym medaliście amatorskich MŚ 2003, w wywiadzie dla stacji nSport.
Polski pięściarz zdawał sobie sprawę, że wysoko przegrywał na punkty, lecz nie zamierzał rezygnować. "Uderzenia Kazacha bolały, lecz jestem w stanie dużo przyjąć. Do każdej kolejnej rundy wychodziłem z nowym wariantem taktycznym, starałem się coś zmienić, lecz nie wychodziło. Czułem się na siłach i mogłem walczyć dalej, bo nigdy nie +pękam+" - przekonywał Proksa.
Potwierdziły się opinie o niszczycielskich uderzeniach "terminatora" z Kazachstanu (od czterech lat żaden z zawodników nie wytrzymał z nim konfrontacji na pełnym dystansie) nie tylko prawą, lecz również lewą ręką.
"Jest wspaniałym bokserem, którego trudno zaskoczyć. Próbowałem go +zapraszać+, jednak Gołowkin to wielka klasa. Dla mnie zaszczytem była możliwość rywalizowania z nim w ringu. Wróżę mu wielką karierę. Wiedziałem, że cios ma bardzo silny, bowiem potrafi nokautować przeciwników z wagi junior ciężkiej. Wydawało mi się, że jestem odporny na uderzenia, ale w końcu mnie dopadł" - stwierdził pięściarz z Węgierskiej Górki. Polak poniósł drugą porażkę w zawodowej karierze; do tej pory odniósł 28 zwycięstw. Mieszkający w Niemczech Gołowkin ma bilans 24-0, w tym 21 wygranych przed czasem. W 2006 roku pokonał w czwartej rundzie Daniela Urbańskiego. Czempionem WBA jest od 2010 roku.
"Walczyłem z najlepszym bokserem, którego wszyscy unikają. Zacisnę zęby i wrócę do treningów, bo nie jestem zadowolony z tego, co pokazałem. Przepraszam, że zawiodłem" - podsumował Proksa.eb, pap