Przy okazji transferu do Hannoveru nikt nie liczył się z moim zdaniem. Nikogo nie obchodziło czy ja w ogóle chcę tam iść - opowiada w rozmowie z "Rzeczpospolitą" Paweł Wszołek o swoim niedoszłym transferze do Bundesligi.
Planowałem opuścić Polskę latem, na spokojnie. Propozycję z Niemiec dostałem nagle, o 23 wieczorem, a następnego dnia miałem podpisywać kontrakt. To było szalone, nie wiedziałem o tym wcześniej, nikt ze mną niczego nie konsultował. W weekend w Warszawie pojawił się Joerg Schmadtke, dyrektor sportowy Hannoveru i dowiedziałem się od niego, że propozycja wysłana została dużo wcześniej. W Polonii nie poinformowano mnie o tym, milczał także mój menedżer Jarosław Kołakowski, w końcu postawiono mnie przed faktem dokonanym. Miałem zmienić swoje życie z dnia na dzień. Komuś zależało, żebym podejmował decyzję bez zastanowienia - opowiada rozgoryczony Wszołek. Czuje, że był oszukiwany.
Do 31 stycznia na transferze Wszołka zarobiłby poprzedni właściciel Józefa Wojciechowskiego. Piłkarz przyznał, że gdy zdecydował o pozostaniu w Polonii, usłyszał, że „pan prezes będzie bardzo zły". - Czułem się jak prostytutka sprzedawana na zachód - mówi.
Piłkarz dodaje, że zawiódł go menedżer Jarosław Kołakowski i stracił do niego zaufanie. - Zostałem sam. Kiedy będę odchodził z Polonii to na spokojnie, bez pośpiechu, żeby się nie pomylić - zapowiada Wszołek.
pr, "Rzeczpospolita"
Do 31 stycznia na transferze Wszołka zarobiłby poprzedni właściciel Józefa Wojciechowskiego. Piłkarz przyznał, że gdy zdecydował o pozostaniu w Polonii, usłyszał, że „pan prezes będzie bardzo zły". - Czułem się jak prostytutka sprzedawana na zachód - mówi.
Piłkarz dodaje, że zawiódł go menedżer Jarosław Kołakowski i stracił do niego zaufanie. - Zostałem sam. Kiedy będę odchodził z Polonii to na spokojnie, bez pośpiechu, żeby się nie pomylić - zapowiada Wszołek.
pr, "Rzeczpospolita"