PSG-Barcelona 2:2. Katalończycy tracą Messiego i bramkę w 94 minucie

PSG-Barcelona 2:2. Katalończycy tracą Messiego i bramkę w 94 minucie

Dodano:   /  Zmieniono: 
Lionel Messi (fot. www.newspix.pl) Źródło: Newspix.pl
PSG nie przegrało pierwszego od siedmiu lat meczu na własnym boisku w europejskich pucharach, ale to Barcelona wydaje się bliższa półfinału Ligi Mistrzów. Kibice Dumy Katalonii mają jednak powód do zmartwień - Lionel Messi zakończył grę w ćwierćfinale Ligi Mistrzów w pierwszej połowie - według pierwszych, nieoficjalnych informacji, kontuzja której doznał może uniemożliwić mu grę w rewanżowym meczu z PSG.
Mecz, który na żywo chciało obejrzeć milion (sic!) widzów, był emocjonującym i zaskakująco wyrównanym widowiskiem. Wprawdzie pierwsze minuty to nieprzerwany szturm Blaugrany na bramkę paryżan, ale tiki-taka w wykonaniu Messiego i spółki kończyła się na 25-30 metrów przed bramką. Próbował uderzać Iniesta, szarpał Dani Alves, ale to PSG było bliższe zdobycia bramki - po jednej z szybkich kontr bardzo ruchliwy Ezequiel Lavezzi trafił w słupek. W obronie paryżan dobrze wyłączał z gry Messiego Thiago Silva, który inicjował też często szybkie kontrataki. Jeśli dodać do tego nieźle rozgrywającego, nieco cofniętego Ibrahimovicia - otrzymamy obraz drużyny, która postanowiła, że nie uklęknie na boisku przed wielką Barceloną.

W 38 minucie meczu przypomniał jednak o sobie Messi. Bardzo aktywny w pierwszej połowie Dani Alves pięknym prostopadłym podaniem uruchomił najlepszego piłkarza świata, który niczym diabeł z pudełka wyskoczył zza pleców obrońców PSG i spokojnie uderzył obok wybiegającego z bramki Sirigu. W tym momencie wydawało się, że wszystko zakończy się zgodnie z planem i losy awansu do półfinału rozstrzygną się już w pierwszym spotkaniu.

Wtedy jednak zdarzyło się coś, co może poważnie utrudnić życie Katalończykom. Messi po jednym ze starć zszedł z boiska z poobijanym kolanem. Początkowo nie wyglądało to groźnie, ale kontuzja okazała się na tyle poważna, że Argentyńczyk nie wrócił już na murawę. W drugiej połowie zastąpił go Fabregas.

A że Fabregas to nie Messi, to i druga połowa była znacznie mniej ciekawa niż pierwsze 45 minut. Do 80 minuty Barcelona zdawała się jednak kontrolować grę - miała nawet kilka okazji na podwyższenie prowadzenia. Wtedy jednak przypomniał o sobie Ibrahimović - po rzucie rożnym Thiago Silva uderzył głową na bramkę Valdesa, piłka odbiła się od obrońców i wtedy dopadł do niej Szwed, który z najbliższej odległości wpakował futbolówkę do siatki. Czy był na spalonym? Zdaniem sędziego - nie - więc bramka została uznana.

Kiedy wydawało się, że mecz zakończy się wynikiem 1:1, grający bardzo słaby mecz Alexis Sanchez dał się w 89 minucie sfaulować w polu karnym bramkarzowi PSG i Duma Katalonii stanęła przed szansą na objęcie prowadzenia. Szansy tej nie zmarnowała - Xavi pewnie wykorzystał jedenastkę. W tym momencie sprawa była jasna - mecz w Barcelonie miał być tylko formalnością.

Mijała właśnie ostatnia minuta doliczonego czasu gry, gdy Ibrahimović zagrał piłkę głową na szesnasty metr. Tam dopadł do niej Matuidi, który zdecydował się na natychmiastowy strzał. Piłka przeszła pod nogami Daniego Alvesa i w momencie, gdy Valdes zorientował się co się dzieje - była już w siatce. 2:2 - i szał radości w Parku Książąt. Barcelona ma wprawdzie w rewanżu atut własnego boiska, ale czy zrównoważy on ewentualny brak Messiego?

arb