W pierwszej połowie oglądaliśmy sporo walki na środku boiska. Górnik Łęczna miał przewagę, ale nie potrafił jej wykorzystać. Korona nastawiła się na kontry, jednak za wolno przedostawała się na połowę zielono-czarnych.. Senne widowisko ożywiło się w 29. minucie. Dejmek faulował rozpędzonego Bonina i sędzia pokazał mu drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartkę. Chwilę późnej świetną okazję zmarnował Cernych, który z bliska uderzył płasko na dalszy słupek.
W 37. minucie reprezentant Litwy już się nie pomylił. Wykorzystał dobre dośrodkowanie z lewej strony i głową umieścił piłkę w siatce. Drużyna Ryszarda Tarasiewicza grając w dziesiątkę miała problem z przeprowadzeniem jakiejkolwiek ofensywnej akcji.
Chwilę po zmianie stron mogło być 2:0, ale Pruchnik z dystansu trafił w poprzeczkę. W 68. minucie sędzia podyktował rzut karny dla gospodarzy. W polu karnym ręką zagrał Leandro. Piłkę na jedenastym metrze ustawił Nowak, ale Cernauskas wyczuł intencje pomocnika łęcznian i uchronił swój zespół przed stratą drugiego gola. Korona w ostatnich minutach próbowała jeszcze odwrócić losy spotkania. W 90. minucie uderzał Janota, ale zabrakło mu precyzji. Ostatecznie mecz zakończył się zwycięstwem Górnika 1:0.
W następnej kolejce Górnik Łęczna zagra na wyjeździe z Podbeskidziem Bielsko-Biała. Korona Kielce na własnym stadionie zmierzy się z Lechem Poznań.
Wprost.pl