Bartkiewicz: Jakie autostrady, taka reprezentacja?

Bartkiewicz: Jakie autostrady, taka reprezentacja?

Dodano:   /  Zmieniono: 
 
W ostatnich tygodniach w Polsce toczyła się dyskusja na temat tego, czy Polska - z niedokończonymi autostradami i 20 procentami nie zrealizowanych inwestycji na Euro 2012 - poradzi sobie z turniejem od strony organizacyjnej. Po meczu z Łotwą czas zadać sobie pytanie, czy jesteśmy przygotowani do Euro od strony sportowej.
Owszem - reprezentacja Franciszka Smudy nie zagrała z Łotwą w  najsilniejszym składzie. Owszem - piłkarze czują "w nogach" intensywne treningi aplikowane im przez selekcjonera. Owszem - nikt nie zagra w  sparingu przed Euro 2012 na 200 procent ryzykując odniesienie kontuzji, która wyeliminuje go z udziału w Mistrzostwach. Nawet jednak biorąc to  wszystko pod uwagę nie sposób nie zauważyć, że mecz z Łotwą pokazał, iż  nasza reprezentacja rzeczywiście jest jednym z najsłabszych - o ile nie  najsłabszym - uczestnikiem Euro 2012, a Smuda nie zdołał w ciągu ostatnich dwóch lat wyselekcjonował grupę piłkarzy - ale nie zbudował z  nich zespołu.

W meczu z przeciętną Łotwą najlepszym piłkarzem na boisku był... bramkarz reprezentacji Polski. Łukasz Fabiański kilkoma udanymi interwencjami uratował kadrę od kompromitacji, jaką byłaby porażka z  Łotwą na dwa tygodnie przed rozpoczęciem Euro 2012. Oprócz Fabiańskiego przebłyski czegoś, co można byłoby od biedy nazwać grą w piłkę zaprezentowali jeszcze Kamil Grosicki i Rafał Wolski. A wszystko to w  meczu, w którym powołani przez Smudę piłkarze mieli przekonywać selekcjonera do tego, że warto ich zabrać na Euro! Tymczasem piłkarze reprezentacji przekonali nas co najwyżej do tego, że piłka wyraźnie przeszkadza im w bieganiu po boisku, oddanie celnego strzału na bramkę bez Roberta Lewandowskiego i Jakuba Błaszczykowskiego w składzie graniczy z cudem, a polscy obrońcy dbają głównie o to, by nasz bramkarz nie miał czasu się nudzić.

Oglądanie reprezentacji Polski w  meczu z Łotwą sprawiało wręcz fizyczny ból - niecelne podania, straty piłki, brak pomysłów na rozegranie ataku pozycyjnego, kiksy napastników i  pomocników pod łotewską bramką - a wszystko to w tempie w jakim rozgrywane są mecze polskiej A-klasy. Najgorsze jest jednak to, że po  meczu nie usłyszeliśmy przeprosin i obietnic poprawy, ale to, że  problemem był "zbyt skomplikowany sposób gry polskich piłkarzy" (Smuda) oraz rytualne zaklęcia o tym, że "jak na tę fazę przygotowań było nieźle" (Fabiański), a poza tym "zdarzały się okresy bardzo dobrej gry" (Boenisch). Panowie - czy my na pewno mówimy o tym samym meczu? Skoro brakuje wam piłkarskich umiejętności - to chociaż gryźcie trawę na  boisku. Jeśli mamy przegrać to Euro po trzech meczach - to przegrajmy je  po twardej walce. Na razie bowiem jest tak, że Joanna Mucha biegała z  większym zaangażowaniem wokół Stadionu Narodowego niż wy po boisku w  Klagenfurcie.

Polska reprezentacja na dwa tygodnie przed Euro 2012 jest jak polskie autostrady - niedokończona. Owszem, gdy dołączą do  niej Łukasz Piszczek, Robert Lewandowski i Jakub Błaszczykowski obraz gry pewnie trochę się poprawi. Nie trzeba być jednak piłkarskim geniuszem, żeby - wiedząc o tym, że bez tych trzech piłkarzy siła ognia polskiej reprezentacji jest równa zeru - zrobić wszystko, by wyłączyć ich z gry. Co zrobimy jeśli Lewandowskiego w każdym meczu będzie pilnować dwóch obrońców przeciwnika? Pewnie to, co pracownicy firmy DSS, która miała nam zbudować autostradę A2, a dziś balansuje na krawędzi bankructwa. Związkowcy z DSS zamawiają obecnie msze w intencji tego, by  ich firma nie zbankrutowała. Kibice reprezentacji Polski - po meczu z  Łotwą - powinni również rozważyć zastosowanie takich nietypowych środków.

Polska-Łotwa 1:0. Czytaj więcej na Wprost.pl:

Polska wygrywa z Łotwą 1:0. Zadecydował gol Sobiecha

Polscy piłkarze o meczu z Łotwą: nie było źle, momentami było bardzo dobrze

Smuda o meczu z Łotwą: proste straty i zbyt skomplikowane zagrania