Sobiech ma być zmiennikiem Lewandowskiego (Borussia Dortmund), chociaż członkowie sztabu ekipy narodowej nie ukrywają, że w przypadku niekorzystnego wyniku mogą wystąpić obok siebie.
"Trenujemy, jesteśmy gotowi"
- W kadrze preferowana jest gra jednym napastnikiem, lecz jesteśmy przygotowani na grę również dwoma. Trenujemy takie schematy i jeśli zajdzie potrzeba, przestawimy się. Czy wygrałem rywalizację z Pawłem Brożkiem? Nie mnie to oceniać, ciężko pracuję na treningach, a decyzja należy do trenera Franciszka Smudy. Do roli jokera przyzwyczaiłem się też w klubie. W każdej chwili mogę wejść i pomóc zespołowi. Tak jest w Hanowerze. Jeśli coś nie idzie, staram się zmienić wynik. Ale być może w reprezentacji nie będzie takiej potrzeby, oby spotkania układały się pod nasze dyktando. Naprawdę nieważne, kto strzela bramki, najważniejsze są zwycięstwa i dobro ekipy - przekonywał były napastnik m.in. Ruchu Chorzów i Polonii Warszawa.
"Przecież strzelałem gole"
Sobiech mówi, że Euro może pomóc mu w wywalczeniu miejsca w drużynie Hannoveru 96. Do tej pory był tylko rezerwowym. - Ale jeśli już dostawałem szanse, to przecież strzelałem gole w Lidze Mistrzów, zaliczyłem też premierowe trafienie w ekstraklasie. Na pewno nie zmienię klubu też w przyszłym sezonie. Przez pierwsze pół roku leczyłem kontuzję, więc podchodziłem do wszystkiego spokojnie. Pojawiały się różne propozycje, ale nie zamierzałem nigdzie odchodzić. Z kolei obecna sytuacja w Polonii Warszawa (właściciel Józef Wojciechowski ogłosił, że wycofuje się ze sponsorowania klubu - red.) utwierdziła mnie w przekonaniu, że dobrze zrobiłem odchodząc przed rokiem ze stolicy. W Hanowerze drugi raz z rzędu zagram w Lidze Europejskiej, zresztą coraz więcej szans dostaję w tych rozgrywkach - stwierdził Sobiech.
Zawodnik pochodzący z Rudy Śląskiej opanował niemiecki, w tym języku udzialał w środę wywiady zagranicznym dziennikarzom. - Początkowo uczyłem się pod okiem Polki, która przychodziła kilka razy w tygodniu, a potem przeszedłem na tryb indywidualny w ... szatni. Bez problemu się dogaduję. W naszej kadrze z grającymi w Bundeslidze Eugenem Polanskim i Sebastianem Boenischem też rozmawiam raczej po polsku, zdarza się, że po śląsku - dodał Sobiech.
"Możemy przejść do historii"
W piątek o godz. 18.00, w pierwszym spotkaniu Euro, Polacy zmierzą się z Grecją. - Wiem, że możemy przejść do historii po tym turnieju, ale koncentruję się jak do każdego meczu klubowego. W Niemczech też na stadionach jest po 50 tysięcy widzów i więcej. Trzeba podołać zadaniu i przejść pierwszą przeszkodę. Grecja jest dość mocnym zespołem, który z ostatnich 20 potyczek przegrał tylko jedną. Ale wyszukujemy jej słabe strony, które trzeba będzie wykorzystać. W lidze niemieckiej wystąpiłem w spotkaniu przeciwko Werderowi, z Sokratisem Papastathopoulosem. Niestety, przegraliśmy - powiedział Sobiech.
zew, PAP