- Chciałbym pochwalić zawodników za konsekwentną grę i dobrą organizację w defensywie, za zrealizowanie założeń taktycznych i niezłe egzekwowanie stałych fragmentów gry, w których widziałem szansę na zdobywanie goli. Zabrakło wykończenia, przysłowiowej kropki nad i, aby strzelić bramkę w ten sposób. W szkolnej skali Polacy zasłużyli na czwórkę z plusem - powiedział Jop, który przez pięć lat występował w FK Moskwa i zna realia rosyjskiego futbolu.
Uczestnik mistrzostw świata 2006 i Europy 2008 nie tylko chwalił biało-czerwonych, ale wskazał też na błędy popełnione na Stadionie Narodowym w Warszawie. - Trzeba poprawić krycie przy wolnych i rożnych, bo szkoda pracy włożonej przez cały zespół. Przy trafieniu na 0:1, gdyby nawet piłki nie sięgnął Dzagojew, zaraz za nim stał niepilnowany Ignaszewicz - doradzał.
- Musimy poprawić też przechodzenie z obrony do szybkiego ataku, to było robione za wolno. Brakowało mi też czasem przetrzymania piłki. Z powodzeniem próbował to robić, mimo opieki ze strony dwóch-trzech zawodników, Robert Lewandowski. Ale on potrzebuje większego wsparcia. Oczywiście, rozumiem też, że kosztem katorżniczej pracy w środku pola i ogromnego wysiłku, piłkarzom brakowało pary żeby na maksa pokonać kolejne 50-60 metrów - tłumaczył Jop.
27-krotny reprezentant kraju jest optymistą przed sobotnim spotkaniem z Czechami we Wrocławiu. - W drugiej połowie z Rosją potrafiliśmy przenieść ciężar gry na ich stronę placu gry, nie byliśmy nastawieni tylko na defensywę i wybijanie gdzie popadnie. Stąd wyraźna przewaga w strzałach (celne 9-3). Polacy pokazali, że chcą wygrać. Natomiast Sborna udowodniła, że słabiej się czuje w obronie i naciskana popełnia błędy. W tej formacji nie jest monolitem, jej piłkarze mają predyspozycje do gry w ofensywie - podsumował były obrońca m.in. Wisły Kraków, Widzewa Łódź i Górnika Zabrze.
ja, PAP