"Czesi muszą się obawiać bardziej niż Polacy"

"Czesi muszą się obawiać bardziej niż Polacy"

Dodano:   /  Zmieniono: 
fot. EPA/OLIVER WEIKEN
- Myślę, że Czesi bardziej muszą się obawiać porażki z Polską niż my tego, iż nie wystarczy nam remis" - powiedział przed sobotnim spotkaniem Euro 2012 we Wrocławiu Hubert Małowiejski, asystent selekcjonera piłkarskiej reprezentacji Polski.

Biało-czerwoni po dwóch remisach 1:1 w Warszawie - z Grecją i Rosją - potrzebują zwycięstwa w ostatnim meczu grupowym, aby awansować do ćwierćfinału. Czesi przegrali z Rosjanami 1:4, a później pokonali Greków 2:1. - Mimo tego uważam, że sytuacja jest dla nas fajna, wygodna. Przystępujemy w roli pretendenta, który atakuje. Musimy wygrać, ale widzę, że nasz zespół +rośnie+, zwłaszcza po meczu z Rosją, gdy przeciwstawiliśmy się naprawdę wielkiemu rywalowi. Ten występ dodał zawodnikom pewności siebie, jeszcze bardziej poprawił atmosferę. Myślę, że to rywale bardziej muszą się obawiać porażki niż my tego, iż nie wystarczy nam remis - powiedział Małowiejski. Asystent Smudy jest odpowiedzialny w reprezentacji m.in. za rozpracowanie rywali. Co wie o Czechach?

- Oglądaliśmy dużo ich meczów, towarzyskich, eliminacyjnych i oczywiście z tego turnieju. To zespół, który ma niestabilny skład w porównaniu z Grecją i Rosją. Przed turniejem było sporo zmian, trener Michal Bilek szukał optymalnego ustawienia. W meczu z Rosją do końca to nie wypaliło, więc przed drugim spotkaniem dokonał kilku zmian, nie tylko personalnych. Było o tyle łatwiej, że Czesi mają wyrównaną kadrę. Zmiennicy, którzy wejdą w czasie meczu, mogą +dołożyć+ swoje. Największym atutem Czechów jest gra ofensywna. Oni lepiej czują się w ataku, bardzo dobrze wykonują również stałe fragmenty gry - powiedział.

Ofensywna gra Czechów nie przekłada się jednak na liczbę strzelonych goli. W eliminacjach ME zdobyli tylko 12 bramek - najmniej z finalistów Euro 2012. - To fakt, że nie mają szczególnie skutecznych napastników. Ci zawodnicy są utytułowani, jak Milan Baros, ale ostatnio nie strzelają dużo bramek w kadrze. Oby podobnie było w meczu z Polską. Pamiętajmy jednak, że Czesi stwarzają sporo sytuacji. No i jeszcze raz przestrzegam przed stałymi fragmentami, wykonywanymi przez Jaroslava Plasila. A my w meczu z Rosją popełniliśmy błąd w kryciu właśnie po dośrodkowaniu z rzutu wolnego - przypomniał Małowiejski.

Na razie wciąż nie wiadomo, czy przeciwko Polakom wystąpi słynny pomocnik Arsenalu Tomas Rosicky. Doświadczony zawodnik z powodu kontuzji grał tylko do przerwy meczu z Grecją.

- Szczerze mówiąc wolałbym, żeby Czesi zagrali w optymalnym składzie. Po prostu taka drużyna jest prostsza do rozszyfrowania, łatwiej się wówczas przygotować. Wiadomo, czego można się spodziewać. Z drugiej strony brak Rosicky'ego nie byłby złą informacją dla Polski. To zdecydowanie najlepszy piłkarz reprezentacji Czech. Drużyna sporo bez niego traci - przyznał asystent selekcjonera. Czechom w meczu z Polakami wystarczy remis, ale według Małowiejskiego rywale nie będą murować dostępu do swojej bramki.

- Myślę, że Czesi nie będą grać na 0:0. Oni pewniej czują się w ataku, kiedy szybko odbierają piłkę. Nawet ich wyniki pokazują, że rzadko grają na +zero z tyłu+. A myślenie o remisie, gdy prawie co mecz traci się bramkę, jest trudne pod względem psychologicznym - zaznaczył.

Jednym z większych zaskoczeń turnieju jest na razie słabsza postawa słynnego czeskiego zawodnika Petra Cecha. Bramkarz Chelsea w miniony wtorek zawinił przy golu dla Greków. - Popełnił jeden ewidentny błąd, ale nie można chyba tego wyolbrzymiać. Owszem, od takiego piłkarza oczekuje się, że +wybroni+ drużynie mecz, jednak błędy zdarzają się najlepszym. Np. Wojtkowi Szczęsnemu przytrafił się w meczu z Grekami. I nikt nie powie, że po tej sytuacji jest gorszym bramkarzem. Tak samo w przypadku Cecha, to jeden z najlepszych bramkarzy na świecie. Wiemy, że trzeba oddać strzał najwyższej jakości, aby go pokonać - wspomniał Małowiejski. W przypadku awansu do ćwierćfinału biało-czerwoni zagrają z drużyną z grupy B. Niewykluczone, że np. z Niemcami (jeśli Polska zajmie drugie miejsce, a Niemcy pierwsze w swojej grupie).

- Nie oglądam jeszcze Niemców pod tym kątem. Oczywiście, w podświadomości coś się budzi, ale w tym momencie interesuje mnie mecz z Czechami. Nie można dzielić skóry na niedźwiedziu. Mamy w sobotę trudne zadanie do wykonania, co nie znaczy, że zapominamy o grupie B. Na tamtych meczach też są nasi ludzi i oglądają, co trzeba - powiedział Małowiejski.

eb, pap