Euro, dzień dziewiąty: Nic się nie stało - Polacy zagrali jak zawsze

Euro, dzień dziewiąty: Nic się nie stało - Polacy zagrali jak zawsze

Dodano:   /  Zmieniono: 
Lewandowski nie wystarczył - Polska przegrała z Czechami (fot.EPA/GERRY PENNY/PAP) 
Hiszpanie, zanim jeszcze zaczęli ze wszystkimi wygrywać, mawiali po każdym wielkim turnieju "graliśmy pięknie jak nigdy, przegraliśmy jak zawsze". Dziś chciałoby się - na pocieszenie - powtórzyć te same słowa o polskiej reprezentacji. Niestety - Polacy z Czechami zagrali jak zawsze i przegrali jak zawsze.
Bądźmy szczerzy - to raczej Polacy przegrali mecz we Wrocławiu niż Czesi go wygrali. Nie umniejszając umiejętności piłkarzy naszych południowych sąsiadów - Jiráček, Kolár, Pilař czy Gebre Selassie w piłkę grają naprawdę dobrze - trzeba podkreślić, że Czesi mieli ułatwione zadanie, bo reprezentanci Polski od 30 minuty przestali grać w piłkę, a zaczęli uprawiać dyscyplinę polegającą na bezładnym bieganiu po boisku połączonym z kopaniem futbolówki od czasu do czasu. W takiej sytuacji Czesi nie musieli nas nawet za bardzo naciskać - wystarczyło czekać na błąd Polaków przy wyprowadzaniu piłki. A że Polacy kopali futbolówkę, a nie grali w piłkę - to takie błędy zdarzały im się dość często i po jednym z nich Jiracek przesądził losy meczu. Dopiero wtedy Polacy przypomnieli sobie, że przecież są niezłymi zawodnikami - ale czasu było już za mało, a Czechom w tym meczu sprzyjało szczęście (które podobno zawsze jest jednak po stronie lepszych).

W polskiej reprezentacji nie zawiódł w meczu z Czechami tylko Przemysław Tytoń - ale to już specjalność polskiej reprezentacji, w której zawsze nie zawodzi tylko bramkarz, bo on może bazować wyłącznie na własnych umiejętnościach. "W polu" nikt indywidualnym talentem niczego nie osiągnie - co dowiódł casus Roberta Lewandowskiego, którego Smuda wysyłał w pojedynkę przeciwko czterem Czechom (tak jak wcześniej przeciwko czterem Rosjanom). Lewandowski to jeden z najlepszych napastników na świecie - ale nawet Leo Messi byłby bezradny, gdyby między nim a linią pomocy straszyła 30-metrowa dziura. W nowoczesnym futbolu cała drużyna musi atakować - i cała się bronić - Polacy od lat radzą sobie tylko jako tako z tym drugim. Symptomatyczne jest to, że w meczu, który musieliśmy wygrać nawet w tych pierwszych minutach, gdy mieliśmy szanse na strzelenie bramki, nigdy nie mieliśmy przewagi pod bramką Czechów. Tak grając można wygrywać mecze - ale trzeba mieć furę szczęścia. Polakom tego szczęścia zabrakło.

Co teraz? Teraz trzeba wziąć przykład z kibiców Irlandii i podziękować naszym piłkarzom, że bardzo chcieli i - mimo wszystko - dostarczali nam przez nieco ponad tydzień niebywałych emocji. Trzeba podziękować za determinację jaką pokazali w meczu z Rosją, za piękne bramki Jakuba Błaszczykowskiego i Roberta Lewandowskiego i za to, że po raz pierwszy od 1986 roku mieliśmy do samego końca szanse na awans do kolejnej fazy rozgrywek. Nie udało się, ale taki jest sport - na każdego wygranego przypada jeden przegrany. Polska przegrała walkę o awans w uczciwej walce - Czesi byli od nas po prostu lepsi. Ale tego co przeżyliśmy wcześniej nikt nam nie odbierze. A już za dwa lata mundial w Brazylii - może wtedy się uda? Nadzieja w sercu kibica umiera ostatnia.