Na samym początku pomeczowej rozmowy Glik przypomniał, że Polska musiała grać ze Szwecją o zwycięstwo. – Doprowadziliśmy do remisu, ale czy to był remis, czy porażka, to nic nie zmieniało. Zaryzykowaliśmy, poszliśmy wszyscy do ataku, co było zrozumiałe – mówił.
– Dało się dziś wygrać ze Szwecją. Nie potrafiliśmy zdobyć kolejnej bramki, trudno mi w tej chwili diagnozować. Widocznie nie zasłużyliśmy, by grać dalej w turnieju. Na pewno jest nam szkoda. Wszystkie bramki, jakie straciliśmy, były do uniknięcia – podkreślał.
Euro 2020: Glik mówi o pechu po meczu ze Szwecją
Pytany o przyczynę odpadnięcia z turnieju, Kamil Glik zaczął mówić o pechu. – Wiem, jak to zabrzmi, lecz w Euro 2020 nie mieliśmy zbyt dużo szczęścia. Rozpoczęło się to od samobója Wojtka Szczęsnego, dzisiaj Robert trafił w poprzeczkę. Na turniejach szczęście też jest potrzebne. Jest mi teraz tak samo przykro jak wszystkim innym – odpowiadał.
Glik wyjaśnił też, dlaczego polski zespół lepiej radził sobie w drugiej połowie. – W przerwie meczu przypomnieliśmy sobie przedmeczowe założenia. Mieliśmy grać dużo bokami, bo tam Szwedzi robili przestrzenie, plus zagrywać długie piłki za plecy obrońców, gdzie też było miejsce. Zaczęliśmy robić to skuteczniej – mówi. Niestety, ostatecznie Polska przegrała 2:3 i odpadła z turnieju.
Czytaj też:
Piotr Zieliński po meczu ze Szwecją. „Przegraliśmy trochę na własne życzenie”