Zespoły Formuły 1 liczą od kilkuset do nawet kilku tysięcy członków. Znakomita większość z nich to inżynierowie, których nie da się wypatrzeć na torze podczas weekendu wyścigowego. Są oni odpowiedzialni za projektowanie i produkowanie bolidów. Jednym z takich bohaterów drugiego planu jeszcze do niedawna był Patryk Sokołowski, inżynier w dziale aerodynamiki w legendarnym McLarenie. Gdy opadł pierwszy kurz związany ze zmianą pracy, rozmawialiśmy, jak pasjonat sportu z osobą, która zna go od środka.
Marcin Haber, „Wprost”: Spełniłeś marzenia?
Patryk Sokołowski: Tak. Zdecydowanie mogę powiedzieć, że zawodowe marzenie mam już odhaczone. Wiem jednak, że na tym moja kariera się nie kończy i teraz chcę spróbować czegoś innego na własny rachunek
Czyli jednak własny biznes. Pomyślałem sobie, że po pracy w Formule 1 następnym krokiem jeśli chodzi o pracę marzeń może być już tylko NASA…
(śmiech) To prawda. Zastanawiałem się, co będę robił po pracy w Formule 1. Pierwsze takie myśli pojawiły się, gdy wybuchła pandemia. Sytuacja w F1 była wtedy bardzo niepewna. Nie wiedzieliśmy, co się stanie, czy w ogóle będziemy się w tym sezonie ścigać.