W poniedziałkową noc NBA zaserwowała swoim fanom siedem spotkań, lecz naprawdę było co oglądać. Portland Trail Blazers prawdopodobnie zakończyli marzenia Phoenix Suns o wejściu do Play-Offs. Wielkie spotkanie obserwowaliśmy w Kanadzie, gdzie James Harden stoczył emocjonujący pojedynek z DeMarem DeRozanem.
Widzowie zgromadzeni w Air Canada Centre mieli okazję oglądać fantastyczny oraz niezwykle zacięty pojedynek między Raptors, a walczącymi o drugie miejsce na Zachodzie Rockets. Dwight Howard, pomimo powrotu do gry po kontuzji dostał od trenera wolne i poczynania kolegów oglądał z ławki. A miał co oglądać, zwłaszcza pojedynek Jamesa Hardena (31 pkt.) ze świetnie dysponowanym DeMarem DeRozanem (42 pkt, 11 zb.), który popchnął Raptors do wygranej 99-96, zdobywając 8 punktów w końcówce meczu. Rockets przez tą porażkę stracili drugie miejsce na Zachodzie na rzecz Memphis Grizzlies.
Miśki wykorzystały potknięcie Rockets i przeskoczyli ich w tabeli dzięki wygranej 97-83 nad Sacramento Kings. Przed meczem wszystkich elektryzowała wizja pojedynków Zacha Randolpha i Marca Gasola z DeMarcusem Cousinsem, jednak lider gości dostał tego dnia wolne, co znacznie ułatwiło sprawę gospodarzom. W walce na tablicach górowali więc Marc Gasol (8 pkt., 11 zb.) i Kosta Koufos (8 pkt., 12 zb.) Najwięcej punktów w meczu zdobył Rudy Gay (24), jednak nie mógł w pojedynkę wygrać z drużynowo grającymi Grizzlies.
Portland Trail Blazers prawdopodobnie skazali na niepowodzenie pogoń Suns za ósmym miejscem na Zachodzie. Tej nocy odnieśli przekonujące zwycięstwo 109-86 i pozwolili gościom na więcej tylko w drugiej kwarcie, którą Słońca wygrały 27-24. Reszta spotkania to absolutna dominacja ekipy z Portland, głównie na dystansie: Suns trafili tylko 3 z 16 rzutów za trzy, a Blazers 12 z 27. Wobec pewnego prowadzenia więcej pograli rezerwowi Portland, wśród których na wyróżnienie zasłużył Chris Kaman (12 pkt., 7 zb.). 19 punktów i 7 asyst zanotował w tym spotkaniu Damian Lillard. Suns tracą już 4 wygrane do ósmych Oklahoma City Thunder.
Ważne zwycięstwo odnotowali Boston Celtics, którzy ograli goniących ich w walce o Play-Offs Charlotte Hornets 116-104. Liderem Celtów był tego dnia Avery Bradley, który rzucił 30 punktów i zebrał 8 piłek. Dzielnie stawiał mu jednak czoła Kemba Walker, który dla Szerszeni rzucił 28 punktów i 12 razy asystował, jednak nie wystarczyło to na Celtów, którzy przez większość spotkania kontrolowali grę i delikatnie odpuścili dopiero w ostatniej kwarcie. Boston obronił dzięki temu ósmą pozycję na Wschodzie, jednak może coraz śmielej patrzeć nawet na miejsce nr 6.
A wszystko to przez kolejną porażkę Milwaukee Bucks Jasona Kidda. Kozły nie grają ostatnimi czasy zbyt dobrze i w ostatnich 10 meczach notują bilans 2-8. Tym razem przegrali 88-101 z niemal pewnymi już pierwszego miejsca na Wschodzie Atlanta Hawks. Hawks wygrali każdą kwartę i nie pozwolili Kozłom na zbyt wiele. Atlantę do 56. wygranej w sezonie poprowadzili DeMarre Carroll (23 pkt., 8 zb.) i Al Horford (18 pkt., 7 zb.).
Zdecydowanie zbyt późno znaleźli swoją formę gracze Utah Jazz, którzy po Weekendzie Gwiazd prezentują się nadspodziewanie dobrze. Tej nocy spełnili swój obowiązek, jakim było zwycięstwo z Minnesotta Timberwolves. Najlepiej punktującym zawodnikiem meczu był Gordon Hayward z 22 oczkami, jednak trzeba podkreślić dobre występy Trevora Bookera (17 pkt., 13 zb., 2 bl.) i Rudy’ego Goberta (15 pkt., 12 zb., 3 bl.,).
Najmniej oczekiwane spotkanie tej nocy okazało się zarazem najbardziej emocjonującym. LA Lakers podejmowali w Staples Center Philadeplhia 76ers i wygrali spotkanie 113-111, zdobywając ostatnie punkty na sekundę przed końcem dogrywki. Autorem zwycięskiego rzutu był Jordan Clarkson, który w całym meczu uzbierał 26 punktów. Warto też odnotować kolejny solidny występ Nerlensa Noela, który rzucił 19 punktów, zebrał 14 piłek i coraz poważniej włącza się do rywalizacji o tytuł Rookie of the Year, nagrodę dla najlepszego pierwszoroczniaka sezonu.
Pg/wprost.pl
Miśki wykorzystały potknięcie Rockets i przeskoczyli ich w tabeli dzięki wygranej 97-83 nad Sacramento Kings. Przed meczem wszystkich elektryzowała wizja pojedynków Zacha Randolpha i Marca Gasola z DeMarcusem Cousinsem, jednak lider gości dostał tego dnia wolne, co znacznie ułatwiło sprawę gospodarzom. W walce na tablicach górowali więc Marc Gasol (8 pkt., 11 zb.) i Kosta Koufos (8 pkt., 12 zb.) Najwięcej punktów w meczu zdobył Rudy Gay (24), jednak nie mógł w pojedynkę wygrać z drużynowo grającymi Grizzlies.
Portland Trail Blazers prawdopodobnie skazali na niepowodzenie pogoń Suns za ósmym miejscem na Zachodzie. Tej nocy odnieśli przekonujące zwycięstwo 109-86 i pozwolili gościom na więcej tylko w drugiej kwarcie, którą Słońca wygrały 27-24. Reszta spotkania to absolutna dominacja ekipy z Portland, głównie na dystansie: Suns trafili tylko 3 z 16 rzutów za trzy, a Blazers 12 z 27. Wobec pewnego prowadzenia więcej pograli rezerwowi Portland, wśród których na wyróżnienie zasłużył Chris Kaman (12 pkt., 7 zb.). 19 punktów i 7 asyst zanotował w tym spotkaniu Damian Lillard. Suns tracą już 4 wygrane do ósmych Oklahoma City Thunder.
Ważne zwycięstwo odnotowali Boston Celtics, którzy ograli goniących ich w walce o Play-Offs Charlotte Hornets 116-104. Liderem Celtów był tego dnia Avery Bradley, który rzucił 30 punktów i zebrał 8 piłek. Dzielnie stawiał mu jednak czoła Kemba Walker, który dla Szerszeni rzucił 28 punktów i 12 razy asystował, jednak nie wystarczyło to na Celtów, którzy przez większość spotkania kontrolowali grę i delikatnie odpuścili dopiero w ostatniej kwarcie. Boston obronił dzięki temu ósmą pozycję na Wschodzie, jednak może coraz śmielej patrzeć nawet na miejsce nr 6.
A wszystko to przez kolejną porażkę Milwaukee Bucks Jasona Kidda. Kozły nie grają ostatnimi czasy zbyt dobrze i w ostatnich 10 meczach notują bilans 2-8. Tym razem przegrali 88-101 z niemal pewnymi już pierwszego miejsca na Wschodzie Atlanta Hawks. Hawks wygrali każdą kwartę i nie pozwolili Kozłom na zbyt wiele. Atlantę do 56. wygranej w sezonie poprowadzili DeMarre Carroll (23 pkt., 8 zb.) i Al Horford (18 pkt., 7 zb.).
Zdecydowanie zbyt późno znaleźli swoją formę gracze Utah Jazz, którzy po Weekendzie Gwiazd prezentują się nadspodziewanie dobrze. Tej nocy spełnili swój obowiązek, jakim było zwycięstwo z Minnesotta Timberwolves. Najlepiej punktującym zawodnikiem meczu był Gordon Hayward z 22 oczkami, jednak trzeba podkreślić dobre występy Trevora Bookera (17 pkt., 13 zb., 2 bl.) i Rudy’ego Goberta (15 pkt., 12 zb., 3 bl.,).
Najmniej oczekiwane spotkanie tej nocy okazało się zarazem najbardziej emocjonującym. LA Lakers podejmowali w Staples Center Philadeplhia 76ers i wygrali spotkanie 113-111, zdobywając ostatnie punkty na sekundę przed końcem dogrywki. Autorem zwycięskiego rzutu był Jordan Clarkson, który w całym meczu uzbierał 26 punktów. Warto też odnotować kolejny solidny występ Nerlensa Noela, który rzucił 19 punktów, zebrał 14 piłek i coraz poważniej włącza się do rywalizacji o tytuł Rookie of the Year, nagrodę dla najlepszego pierwszoroczniaka sezonu.
Pg/wprost.pl