Paweł Wiesiołek wrócił na tron. Jego wielki rywal przeżył dramat

Paweł Wiesiołek wrócił na tron. Jego wielki rywal przeżył dramat

Paweł Wiesiołek
Paweł Wiesiołek Źródło:Newspix.pl / Marek Biczyk PZLA
Paweł Wiesiołek odzyskał tytuł w Halowych Mistrzostwach Polski 2024. Największa gwiazda męskiego wieloboju spisała się świetnie, choć pomogła mu też decyzja jednego z rywali.

Siedmiobój mężczyzn otworzył tegoroczne Halowe Mistrzostwa Polski, które – tradycyjnie już – zorganizowano w Toruniu. Do zawodów przystąpił Paweł Wiesiołek, ale to, czy wygra złoty medal, wcale nie było oczywiste. Rok wcześniej również uważano go za faworyta, a jednak triumfował Rafał Horbowicz. Tym razem jednak ostatni z wymienionych miał ogromnego pecha, na którym skorzystał jego najpoważniejszy przeciwnik.

HMP. Dramat Rafała Horbowicza w siedmioboju

Zawody rozpoczęły się od biegu na 60 metrów, które podzielono na dwie rundy. W pierwszej najlepiej wypadł Hubert Trościanka z czasem 7,04 sekundy. Wiesiołek był drugi z wynikiem 7,08. Akurat w tej konkurencji Horbowiczowi poszło słabo, ponieważ został wyprzedzony także przez Jacka Chochorowskiego, Pawła Basałygę, Oliwiera Przybylskiego, Oliwiera Tarasiewicza i Artura Brzezińskiego.

Następnie wieloboiści przeszli do innej konkurencji – skoku w dal. Tu już najlepiej spisał się faworyt, notując odległość 7,30. Drugiego Basałygę wyprzedził o 8 centymetrów. Horbowicz natomiast nadrobił część straty punktowej w pchnięciu kulą, którą posłał na 15,49 metra – prawie półtora metra dalej niż główny kandydat do złota. Obrońca tytułu uplasował się natomiast na 2. miejscu w skoku wzwyż, w którym zatrzymał się na 1,96 metra. Wiesiołek zaliczył 2,02.

Zawodnicy wrócili do rywalizacji już przed południem. W niedzielę zaczęli od startu na 60 metrów przez płotki i była to kluczowa rywalizacja dla dalszych losów siedmioboju. Nie ukończył jej bowiem Horbowicz, który przewrócił aż trzy płotki i nawet nie dotarł do mety. Choć Wiesiołek uzyskał dopiero 6. czas spośród całej stawki (8,45 sekundy), nie był to dla niego problem, mając na uwadze fakt, iż obrońca tytułu zrezygnował z udziału w pozostałych konkurencjach. W żaden sposób nie byłby w stanie dogonić czołówki po takiej wpadce.

Paweł Wiesiołek dopełnił formalności

Dlatego złoty medal dla Wiesiołka stał się oczywistością, kiedy zawodnicy stanęli do boju w skoku o tyczce. Akurat w tej dyscyplinie 33-latek czuje się jak ryba w wodzie i potwierdził to kolejny raz. Starty rozpoczął od wysokości 4,60, gdy w grze pozostało zaledwie 3 z 9 zawodników. Ostatecznie pokonał wysokość 4,90 i wysunął się na zdecydowane prowadzenie.

Formalność miała dopełnić się w biegu na 1000 metrów. Przed tym startem faworyt miał ponad 500 punktów przewagi nad drugim Jackiem Chochorowskim i Arturem Brzezińskim. Co ciekawe tę dwójkę dzieliły zaledwie dwa „oczka”, a niedaleko za nimi znajdował się też Hubert Trościanka – najszybszy w sprincie. Ostatecznie niespodzianki nie uświadczyliśmy – Paweł Wiesiołek dotarł na metę jako czwarty z czasem 2:49,14 ale mimo tego zdobył złoty medal Halowych Mistrzostw Polski w siedmioboju. 33-latek prowadził przez większość wyścigu, lecz potem został wyprzedzony aż przez trzech oponentów – Trościankę (wygrał te konkurencję), Brzezińskiego i Miśkowa.

Czytaj też:
Polska biegaczka zwróciła się do rywalki. Odniosła się do kontrowersyjnej sytuacji
Czytaj też:
Pia Skrzyszowska zdradziła sekret po zdobyciu złota. Tego nie było tego widać

Opracował:
Źródło: WPROST.pl