Grad bramek w Liverpoolu! Benfica ani na chwilę nie złożyła broni

Grad bramek w Liverpoolu! Benfica ani na chwilę nie złożyła broni

Jan Vertonghen i Roberto Firmino
Jan Vertonghen i Roberto Firmino Źródło: Newspix.pl / ZUMA
Liverpool nie mógł się w meczu z Benficą w Lidze Mistrzów pochwalić szczelną obroną, ale w sumie bez większych problemu awansował do półfinału. Świetnie zaprezentowali się Kostas Tsimikas i Roberto Firmino, którzy walnie przyczynili się do końcowego triumfu w dwumeczu.

Liverpool ciągle jest w tym sezonie w grze o trzy puchary. Drużyna Juergena Kloppa ma na swoim koncie triumf w Carabao Cup. W środę The Reds walczyli natomiast o przedłużeniu marzeń na wygranie Ligi Mistrzów. Ich przeciwnikiem była Benfica, która po pierwszym spotkaniu miała do nadrobienia dwubramkową stratę (1:3).

Liverpool rozpoczął strzelanie. Benfica nie była dłużna

Liverpool zdominował grę na początku spotkania. Piłkarze angielskiej drużyny wydawali się zrelaksowani i ze spokojem potrafili przeprowadzać akcje. Bez większego wysiłku The Reds wyszli na prowadzenie, a na listę strzelców ponownie w tym sezonie wpisał się Ibrahima Konate.

Francuz zmienił w gola dośrodkowanie z rzutu rożnego, którego autorem był Kostas Tsimikas. Była to 38. asysta w wykonaniu jednego z bocznych obrońców angielskiego klubu w jednym sezonie. To rekord wśród wszystkich drużyn w historii. Benfica nie zraziła się jednak tym potknięciem i w 32. minucie, ponad 10 minut po ciosie od Liverpoolu, wyrównała stan spotkania. W dwumeczu było w tym momencie więc 4:2 dla podopiecznych Juergena Kloppa.

Liverpool z całą masą problemów w obronie, za to bez problemów z awansem

W drugiej połowie spotkania bramkę dla Liverpoolu na 2:1 przyniosła fatalna sekwencja błędów w obronie Benfiki. Bramkarz najpierw wyłapał piłkę po podaniu prostopadłym przeciwnika, ale niechcący „wypluł ją” do przodu. Jeden z zawodników gości wykopał futbolówkę do boku, a ta trafiła pod nogi Diogo Joty, który idealnie obsłużył Roberto Firmino. Na Anfield było już 2:1. 10 minut później kolejną asystą popisał się Kostas Tsimikas, a dublet skompletował nie kto inny jak Bobby Firmino. Piłka nadleciała do napastnika z lewej strony, a ten bez problemu dołożył stopę i ustanowił wynik 3:1.

Na listę strzelców wpisał się jeszcze Roman Jaremczuk z Ukrainy, choć pierwotnie sędzia asystent zasygnalizował pozycję spaloną. VAR jednak pozwolił się Benfice cieszyć z „bramki pocieszenia” na 2:3. Jednak skoro ten gol był na otarcie łez, to co można powiedzieć o następnym w wykonaniu Darwina Nuneza, który sprawił, że w Liverpoolu był już remis 3:3. Goście potrzebowali „zaledwie” dwóch bramek, by doprowadzić do wyrównania w dwumeczu. To jednak się nie stało i to Liverpool ostatecznie awansował do półfinału, w którym zmierzy się z Villarrealem.

Czytaj też:
Sepp Blatter i Michel Platini staną przed sądem. Chodzi o ogromną kwotę pieniędzy

Opracował:
Źródło: WPROST.pl