Grad bramek w starciu Manchesteru City z Liverpoolem

Grad bramek w starciu Manchesteru City z Liverpoolem

Manchester City
Manchester City Źródło:Newspix.pl
Kiedy Liverpool gra z Manchesterem City, kibice mogą liczyć na pokaz piłki nożnej w najlepszym wydaniu. W momencie kiedy stawką spotkania jest tytuł mistrza Anglii, emocji jest tylko więcej.

Na to spotkanie czekali wszyscy fani piłki nożnej. Już do przerwy widzowie zobaczyli trzy trafienia, ale żadna drużyna nie zamierzała się na tym zatrzymywać. Dynamika, kunszt i efektowne dryblingi, to wszystko złożyło się na niesamowite widowisko.

Manchester City zwycięski po pierwszych 45. minutach

Oba zespoły już od pierwszych minut rzuciły się do ataku. Nie dziwi więc, że wynik spotkania został otwarty już w piątej minucie. Najpierw sam na sam z bramkarzem The Reds został Sterling, ale górą był Alisson. Sekundy później goalkeeper musiał uznać wyższość De Bruyne, który strzelił spoza pola karnego. Piłka odbiła się jeszcze od Matipa, nabrała rotacji, uderzyła w słupek, a później wpadła do siatki. Było 1:0.

Na odpowiedź Liverpoolu nie trzeba było długo czekać. Już w 13. minucie spotkania w pole karne zagrywał Robertson. Następnie Trent Alexander-Arnold odegrał głową, a bramkarza City pokonał Diogo Jota.

Po wyrównaniu stanu gry, obie ekipy nie zwalniały tempa i raz za razem sprawdzały możliwości bramkarzy. Zdecydowanie bliżej zdobycia kolejnego trafienia byli jednak gospodarze, choć serce ich kibiców zadrżało, kiedy centymetry dzieliły bramkarza Manchesteru od zdobycia bramki samobójczej. Wszystko z powodu kuriozalnego błędu, Enederson zamiast w piłkę trafił w ziemię. Na szczęście szybko odzyskał równowagę i zdążył wybić futbolówkę.

W kolejnych minutach to Manchester nadal mocniej napierał na rywala. W 29. minucie genialną okazję zmarnował De Bruyne. Ostatecznie jednak na przerwę gospodarze schodzili prowadząc 2:1. Wszystko, dzięki pięknej główce Jesusa, któremu asystował Cancelo. Do wyrównania mogło dojść jeszcze w 44. minucie, ale Diogo Jota musiał uznać wyższość obrońcy City, który efektownym wślizgiem w polu karnym odebrał mu piłkę.

Liverpool wyrównuje już na początku drugiej połowy

Jurgen Klopp musiał w przerwie wstrząsnąć swoimi zawodnikami, ponieważ na drugą połowę wyszli z zupełnie innym nastawieniem. Dzięki temu już w 46. minucie spotkania Salah odegrał do Mane, a ten pewnie skierował piłkę do siatki, trafiając na 2:2. Dodatkowo Liverpool już w 52. minucie mógł prowadzić 2:3, jednak na drodze Diogo Joty stanął goalkeeper.

Napędzony Liverpool odzyskał wiarę w zwycięstwo i coraz bardziej nacierał na gospodarzy. Ci jednak skutecznie się bronili, równocześnie wyprowadzając efektowne ataki. W polu karnym The Reds zakotłowało się w 61. minucie. Jesus wymanewrował obrońców, strzałem minął bramkarza, ale skuteczną interwencją popisał się van Dijk. Zaledwie dwie minuty później na tablicy było już 3:2 po trafieniu Sterlinga. Radość nie trwała jednak długo, ponieważ VAR potwierdził, że zawodnik City był na spalonym.

Jeszcze w 90. minucie na 3:2 mógł trafić Manchester. Piłka uderzona z rzutu wolnego trafiła tylko w słupek i opuściła boisko. Ostatecznie spotkanie zakończyło się podziałem punktów, dzięki czemu sprawa walki o mistrzostwo pozostaje otwarta. Pozycję lidera nadal zajmuje Manchester City, a Liverpool traci tylko jeden punkt. Trzecie miejsce zajmuje Chelsea.

Czytaj też:
Cristiano Ronaldo kaja się po ataku na kibica. Tak zamierza go przeprosić

Opracowała:
Źródło: WPROST.pl