Po triumf w tegorocznym finale Ligi Mistrzów sięgną piłkarze Liverpoolu lub Realu Madryt, czyli drużyn, w barwach których w przeszłości występował Jerzy Dudek. Przypomnijmy, były reprezentant Polski w 2001 roku przeszedł z Feyenoordu do angielskiej drużyny, z którą w ciągu sześciu sezonów wywalczył Puchar Anglii, Puchar Ligi Angielskiej, Tarczę Wspólnoty, Ligę Mistrzów i Superpuchar Europy.
Kibice klubu z Anfield Road pamiętają bramkarza szczególnie z finału w 2005 roku, w którym The Reds pokonali Milan i sięgnęli po triumf w Lidze Mistrzów. Dudek najpierw popisał się fantastycznymi paradami w dogrywce, a w serii rzutów karnych wykonał swój charakterystyczny taniec na linii bramkowej, skutecznie rozpraszając rywali i prowadząc swoją drużynę do zwycięstwa. W 2007 roku Dudek przeszedł do Realu Madryt, w którym spędził cztery sezony, pełniąc rolę zmiennika Ikera Casillasa.
Finał Ligi Mistrzów. Komu kibicuje Jerzy Dudek?
Przed tegorocznym finałem Ligi Mistrzów były bramkarz przyznał, że wymarzył sobie finał z udziałem swoich byłych klubów. – I oczywiście mam zawsze duży dylemat, ale mówiłem już wielokrotnie. Kibice Realu Madryt też to rozumieją, że ta koszulka Liverpoolu jest bliższa mojemu ciału i zawsze kibicowałem Liverpoolowi – podkreślił w rozmowie z portalem Weszło.
Dudek podkreślił przy tym, że jego serce jest „rozdarte”, ponieważ „historia Realu Madryt w tym sezonie jest przepiękna”. – Z jednej strony chciałbym, żeby Real wygrał, bo to by było ukoronowanie tej historii i tych trzech powrotów. Niesamowitych powrotów z PSG, Chelsea i City. Wygranie tego pucharu pokazałoby, że jednak wygrał zespół, który miał najtrudniejszych przeciwników w drodze do finału – dodał.
Według byłego reprezentanta Polski przed sobotnim meczem trudno wskazać faworyta. On jednak byłby bardziej zadowolony z triumfu podopiecznych Juergena Kloppa, którzy staną przed szansą rewanżu za przegrany finał z 2018 roku. – W każdym razie, akurat ja i tak jestem wygrany. Nieważne, kto wygra, to ta radość i tak gdzieś będzie – stwierdził.