Spotkanie w Wołgogradzie było dla Biało-Czerwonych meczem o honor. Po porażkach z Senegalem i Kolumbią było wiadomo, że podopieczni Adama Nawałki nie mają już szans na wyjście z grupy. O awans walczyli jednak Japończycy, którzy potrzebowali zwycięstwa, by zagrać w dalszej fazie turnieju bez oglądania się na rezultat meczu Senegal - Kolumbia.
Bramka Bednarka
W pierwszych minutach dominowali Polacy. Aktywny był Rafał Kurzawa, który dostał szansę od selekcjonera po przesiedzeniu dwóch pierwszych spotkań na ławce rezerwowych. Później w poczynania obu drużyn wkradło się trochę chaosu. Polacy po przejęciu piłki próbowali długich podań lub dośodkowań, ale za każdym razem piłkę wybijali rywale. Dobrze ustawiali się także nasi defensorzy, którzy nie dali pograć japońskim napastnikom. Świetną okazję miał w 33. minucie Grosicki, który po dośrodkowaniu Bereszyńskiego oddał strzał głową. Kawashima jednak w ekwilibrystyczny sposób uratował swoją drużynę przed utratą bramki. Do końca pierwszej połowy sytuacja nie uległa zmianie i piłkarze zeszli do szatni przy bezbramkowym remisie.
Początek drugiej części spotkania przebiegał pod dyktando Polaków. Podopieczni Nawałki dobrą okazję do strzelenia bramki mieli w 54. minucie. Grosicki popędził prawym skrzydłem, podał na uwolnienie do Zielińskiego, ale odrobinę za mocno i Kawashima pewnie złapał piłkę. Starania Polaków zostały nagrodzone pięć minut później. Kurzawa dośrodkowywał z rzutu wolnego w pole karne, do piłki doszedł Bednarek i strzałem przy słupku pokonał japońskiego bramkarza. Biało-Czerwoni mieli w 74. minucie szansę na podwyższenie wyniku, ale Lewandowski fatalnie spudłował po podaniu od Grosickiego.
Kuriozalna końcówka
Końcówka spotkania była mocno statyczna w wykonaniu obu drużyn. Polacy próbowali swoich szans, ale bez skutku. W równolegle rozgrywanym spotkaniu Kolumbia prowadziła z Senegalem. Azjaci wiedzieli, że o ich awansie zadecyduje bilans bramek i żółtych kartek. Starali się rozgrywać piłkę tak, by nie przejęli jej Polacy, nie zmuszając tym samym podopiecznych Akiry Nishino do faulowania.
Kuriozalne sceny miały miejsce w ostatnich minutach gry. Defensorzy z „Kraju Kwitnącej Wiśni” rozgrywali piłkę między sobą, nie próbując nawet grać do przodu. Z kolei Polacy nie kwapili się z pressingiem. Kibice najpierw zaczęli gwizdać, a później ostentacyjne opuszczać stadion. Wejścia na boisko nie doczekał się Błaszczykowski, nawet mimo sprytnej próby pomocy Grosickiego. Skrzydłowy w pewnym momencie usiadł na murawie zgłaszając „skurcze” i zmuszając tym samym rywali do wybicia piłki na aut. Kiedy Azjaci wykopali futbolówkę za linię boczną, arbiter zakończył spotkanie. Tym samym w 1/8 finale Mistrzostw Świata zagrają reprezentacje Japonii i Kolumbii.
twitterCzytaj też:
Polacy wygrywają z Japonią, ale odpadają z mundialu. Zobaczcie MEMY!