W pierwszej połowie meczu w Moskwie żadna z drużyn nie chciała zaryzykować odważniejszych ruchów w ofensywie. Pierwszą groźną okazję Anglicy stworzyli w 17. minucie, kiedy Kieran Trippier popisał się dobrym dośrodkowaniem z prawego skrzydła. Akcję zamykał uderzeniem głową Harry Kane, jednak trochę zabrakło, by futbolówka wylądowała w siatce.
Gra Kolumbii opierała się na długich podaniach do Radamela Falcao, jednak ten wariant był skazany na niepowodzenie. Gracz AS Monaco był pilnowany przez rywali, więc „Los Cafeteros” od czasu do czasu próbowali zaskoczyć bramkarza strzałami z dystansu. Ten element też nie wychodził im dobrze, bowiem brakowało precyzji.
Z czasem między piłkarzami zaczęło iskrzyć i kibice byli świadkami niepotrzebnych przepychanek. Sędzia musiał studzić emocje kartkami, a do końca pierwszej części gry żadna z drużyn nie potrafiła przejąć inicjatywy.
Anglicy nie wytrzymali końcówki
Po zmianie stron szczęście uśmiechnęło się do „Synów Albionu”. W 54. minucie Carlos Sanchez w polu karnym faulował Kane'a, który chciał uwolnić się spod opieki rywala i sędzia wskazał na jedenasty metr. Przez kilka minut Kolumbijczycy dyskutowali z arbitrem na temat tej decyzji, jednak werdykt pozostał bez zmian. Kane podszedł do piłki i zamienił prezent od rywali na gola.
Wydawało się, że Anglicy kontrolują spotkanie, ale wraz z upływem czasu zaczęli wdawać się w niepotrzebną wymianę ciosów. Szczególnie w końcówce zostawili rywalom sporo miejsca, a podopieczni Jose Pekermana wyczuli w tym swoją szansę. W doliczonym czasie gry Mateus Uribe odpalił pocisk z dystansu, ale Jordan Pickford zdołał wybić futbolówkę na rzut rożny. Jak się okazało, był to początek kłopotów. Po dośrodkowaniu z narożnika najwyżej wyskoczył Yerry Mina i głową wpakował piłkę do siatki. Stało się jasne, że widowisko zostanie przedłużone o co najmniej pół godziny.
Kolumbia złapała wiatr w żagle
Pierwsza część dogrywki to głównie ofensywne próby Kolumbijczyków, którzy za wszelką cenę chcieli zburzyć angielski mur. Nic z tego jednak nie wyszło, bowiem brakowało dokładności przy kluczowych podaniach i precyzji przy strzałach. Z nową energią „Synowie Albionu” przystąpili do ostatnich 15 minut, ale widać już było zmęczenie po obu zespołach. Piłkę meczową miał Danny Rose, jednak po jego uderzeniu z ostrego kąta piłka o centymetry minęła słupek bramki. Rzuty karne wisiały w powietrzu i rzeczywiście przyszedł czas na serię jedenastek.
Anglicy wytrzymali presję
W decydującym momencie starcia w Moskwie lepiej spisali się Anglicy. Co prawda najpierw pomylił się Jordan Henderson, ale po chwili jedenastkę zmarnował Mateus Uribe. Później pomylił się Carlos Bacca. Ostatni strzał wykorzystał Eric Dier i Anglicy zameldowali się w ćwierćfinale mundialu. Ich kolejnym rywalem będzie reprezentacja Szwecji.
Czytaj też:
Znamy wszystkie pary ćwierćfinału mundialu w Rosji! Sprawdź, kiedy odbędą się mecze