Do ostatniej kolejki spotkań grupy C na mistrzostwach świata w Katarze nie jest przesądzone, które drużyny awansują do 1/8 finału. Miejsce w gronie 16 najlepszych drużyn globu mogą sobie zapewnić Polacy i Argentyńczycy, o ile ich bezpośrednie starcie zakończy się remisem, a w równolegle rozgrywanym spotkaniu Arabii Saudyjskiej z Meksykiem również padnie remis.
Mecz Polska – Argentyna wzbudza emocje
Mecz Biało-Czerwonych z Albiceleste wzbudza więc duże zainteresowanie w obu krajach, a zbliżające się spotkanie Lionela Messiego i spółki z podopiecznymi Czesława Michniewicza było omawiane w stacji ESPN Futbol Argentina. To właśnie tam jednym z gości był Javier Zanetti, który w seniorskiej reprezentacji Argentyny rozegrał 143 mecze, a przez 19 lat występował w barwach Interu Mediolan, stając się jednym z symboli klubu.
Zanetti podczas rozmowy o meczu Polski z Argentyną na mundialu przypomniał, że przed laty uratował życie Polakowi. Mowa o Marku Kopaczu, który do 2008 roku był mężem Ewy Kopacz, późniejszej posłanki Platformy Obywatelskiej i minister zdrowia.
Gol Zanettiego doprowadził do dogrywki
Były argentyński piłkarz przypomniał historię z 30 czerwca 1998 roku, kiedy to Argentyna grała z Anglią w 1/8 finału. Wyrównujący gol Zanettiego sprawił, że konieczne było rozegranie dogrywki i rzutów karnych, po których awans do ćwierćfinału wywalczyli Albiceleste. Mecz w telewizji oglądał wspomniany Marek Kopacz, który ze względu na dogrywkę i rzuty karne wyszedł z domu później, niż miał zwyczaj.
Kopacz przeważnie wychodził z domu około 22, wyprowadzał psa na spacer, a następnie wsiadał do samochodu, którym odjeżdżał na policyjny parking. Taki środek bezpieczeństwa był podyktowany faktem, że wcześniej nieznani sprawcy porąbali mu dach siekierą, chcąc prawdopodobnie zastraszyć męża przyszłej posłanki, który był wówczas szefem Prokuratury Rejonowej w Skarżysku-Kamiennej.
Kopacz zawdzięcza życie piłkarzowi
W dniu meczu Argentyny z Anglią stało się inaczej, a o 22 Kopacz siedział jeszcze w domu przed telewizorem. To uratowało mu życie, bo właśnie w godzinie, o której zazwyczaj wsiadał do samochodu, ten eksplodował. Jak wykazało śledztwo, ktoś podłożył ładunek trotylu pod zbiornik paliwa. – To była głośna sprawa. Rzuty karne uratowały Markowi życie. Byłem na miejscu zdarzenia – wspominał w 2004 roku prokurator Andrzej Szeliga, naczelnik wydziału śledczego Prokuratury Okręgowej w Radomiu.
Sam Kopacz nie ukrywał, że zawdzięcza życie Zanettiemu, ponieważ osoby odpowiedzialne za podłożenie ładunku zapewne obserwowały go wcześniej i wiedziały, o której godzinie zazwyczaj wsiada do samochodu. Prokurator, który zmarł w 2013 roku, napisał nawet list do Argentyńczyka, którego treść przytoczył po latach „Super Express”.
Wybuchł ładunek z trotylu podłożony pod moim samochodem. Zamierzano mnie zabić. Dzięki Pana doskonałej grze i ostatniej bramce dziś mogę cieszyć się życiem i za to właśnie chciałbym Panu podziękować. Życzę dalszych sukcesów w piłce nożnej. Proszę przyjąć moje najszczersze podziękowania za ostatnią bramkę podczas meczu Argentyny z Anglią – pisał.
Czytaj też:
Quiz przed meczem Polska – Argentyna. Jak dobrze znasz Biało-Czerwonych?Czytaj też:
Grzegorz Lato daje rady przed meczem z Argentyną. Tego Polacy nie mogą zrobić