Bartosz Kurek zagrał na nosie krytykantom. Polak odczarował koszmar igrzysk!

Bartosz Kurek zagrał na nosie krytykantom. Polak odczarował koszmar igrzysk!

Bartosz Kurek
Bartosz Kurek Źródło: Volleyball World
Bartosz Kurek był jednym z bohaterów meczu Polska – Słowenia o półfinał turnieju olimpijskiego siatkarzy. Kapitan kadry udowodnił, że jest liderem zespołu.

Udowodnił to, dodajmy, nie po raz pierwszy. Trochę nieformalnie, ale utarło się, że jeśli reprezentacja Polski siatkarzy nie grała swojego wielkiego meczu, to zazwyczaj głównym winowajcą… był Bartosz Kurek. Taka to rola lidera i człowieka, który w klubowej oraz reprezentacyjnej siatkówce niemal wszystko. Jadąc na swoje czwarte igrzyska olimpijskie po to, żeby odczarować koszmar przegranych ćwierćfinałów z reprezentacją Polski.

Paryż 2024: Bartosz Kurek i Wilfredo Leon liderami ofensywy Polaków

Nie jest tajemnicą, że statystycznie „Kuraś” nie rozpoczął turnieju olimpijskiego w stolicy Francji dobrze. Reprezentacja Polski miała spore problemy ze skutecznością na prawym skrzydle, nie radzili sobie zarówno Kurek, jak i drugi z atakujących – wchodzący na krótkie, zadaniowe zmiany – Łukasz Kaczmarek. To była bolączka polskiej drużyny, którą Polacy starali się omijać na różne sposoby. Naczęściej mocniej wykorzystując grę przez środek, czy z wykorzystaniem przyjmujących – na czele z Wilfredo Leonem.

Kurek sam zdawał sobie sprawę z tego, że nie może się pozytywnie nakręcić do skutecznego grania w Paryżu. Po ważnej wygranie w grupie nad Brazylią (3:2) kapitan kadry z uśmiechem, choć trochę skwaszonym, komplementował skuteczną grę kolegów, siebie traktując raczej nie w roli siatkarza, a… kibica udanych zagrań reszty drużyny.

Sportowców o największej klasie charakteryzuje jednak to, że potrafią pokazać swoją wartość w najważniejszych momentach. Za takim można było wziąć poniedziałkowy (tj. 5 sierpnia) ćwierćfinał, w którym Polska zagrała ze Słowenią. Kurek na początku meczu ponownie nie był wystarczająco skuteczny, ale po kilku akcjach wskoczył już na poziom, z którego nie zszedł, stając się kluczową postacią w układance teamu Nikoli Grbicia.

Ostatecznie kapitan kadry skończył mecz jako drugi najlepiej punktujący reprezentacji Polski. Kurek zdobył 19 punktów, grający ze skutecznością 47 procent. „Kuraś” atakował najczęściej, bo 38 razy, popełniając tylko cztery błędy, został też raz zablokowany. Lepiej w statystyce punktów spośród obu drużyn mecz zakończył jedynie Leon. Nowy przyjmujący Bogdanki LUK Lublin zdobył 20 punktów.

twitter

Ważne jednak, że Marcin Janusz w umiejętny sposób mógł korzystać z ofensywnych usług Kurka. A te są nie do przecenienia. Wystarczy przypomnieć np. pamiętne, złote mistrzostwa świata z 2018 roku. Wówczas Kurek również jechał na turniej, będąc „pod kreską”, a jak się później okazało, był nie tylko gwiazdą reprezentacji, ale został też wybrany MVP całej rywalizacji, ze złotem na szyi.

Dodajmy, że Kurek poza mistrzostwem świata (2018), w barwach reprezentacji Polski ma na swoim koncie: dwa złota mistrzostw Europy (2009, 2023) i tyle samo brązowych krążków (2011, 2021); wygraną Ligę Światową (2012) i brąz (2011); dwa srebra Pucharu Świata (2011, 2019) i brąz (2015); srebro mistrzostw świata (2022); złoto Ligi Narodów (2023) oraz srebro (2021) i brąz (2022) VNL.

twitter

Przełamanie „klątwy ćwierćfinału” polskich siatkarzy na igrzyskach!

Reprezentacja Polski siatkarzy awansowała do strefy medalowej igrzysk olimpijskich po raz pierwszy od 44 lat. Biało-Czerwoni przerwali też słynną „klątwę ćwierćfinału”, wygrywając na tym etapie w turnieju IO po raz pierwszy od 2004 roku. Polacy dzięki wygranej nad Słowenią (3:1) są o jedno zwycięstwo od olimpijskiego podium.

Warto przypomnieć, że jedyny medal w historii męskiej kadry Polski drużyna narodowa zapisała w 1976 roku. Było to legendarne złoto zespołu trenera Huberta Wagnera. Polacy wygrali w meczu o tytuł mistrzów olimpijskich 3:2 z reprezentacją Związku Radzieckiego.

Czytaj też:
Iga Świątek odskoczyła rywalkom bez gry! Niestety, to się niedługo może zmienić
Czytaj też:
Wymowna reakcja na słowa Ewy Swobody. „Propaganda”