Po eliminacjach Maria Andrejczyk była wymieniana w gronie potencjalnych medalistek olimpijskich w rzucie oszczepem. Polka już w pierwszym rzucie kwalifikacji uzyskała odległość 65,52 m, który zagwarantował jej przepustkę do finału.
Paryż 2024: Poważne problemy zdrowotne polskiej olimpijki
Niestety w finale nasza reprezentantka nie dała rady zbliżyć się do tego poziomu. Niestety problemy zdrowotne nie oszczędzają naszej oszczepniczki. W Paryżu, jak i przed igrzyskami olimpijskimi, było tak samo. W rozmowie z "Przeglądem Sportowym" Onet lekkoatletka wyznała, że miała gorączkę, zatrucie pokarmowe oraz odrętwiały staw skokowy.
Teraz więcej na ten temat wypowiedział się jej trener – Cezary Wojtyna. – Dzień po eliminacjach spotkaliśmy się na treningu, takim pobudzeniu siłowym, a Maria mówi, że ma za sobą nieprzespaną noc, stan podgorączkowy i ból brzucha – zdradził.
– Wtedy miałem jeszcze nadzieję, że to tylko objaw lekkiego stresu przed finałem. A w piątek Maria znowu mówi, że boli, nic nie przechodzi. Już wiedziałem, że coś jest nie tak – dodał.
Bolesne słowa trenera: Widziałem, jak gasła
Szkoleniowiec przyznał, że jego zawodniczka zdawała sobie sprawę z tego, iż medal jest w zasięgu jej ręki. – Okazało się, że ma zapalenie układu moczowego, do tych wszystkich kłopotów jeszcze to. W Paryżu przechodziła, co by nie mówić, dosyć poważną chorobę. Widziałem, jak w tym finale gasła — kontynuował.
Mimo wielu problemów Andrejczyk nie zamierza odpuszczać i chce walczyć o kolejne igrzyska, które za cztery lata odbędą się w Los Angeles.
Czytaj też:
Tomasz Fornal wrócił do meczu z USA. „Mógłbym zagrać jeszcze 20 setów”Czytaj też:
Gwiazda lekkoatletyki szczerze o Polsce. „Kocham tu skakać”