Magdalena Czyszczoń swój pierwszy występ na Zimowych Igrzyskach Olimpijskich w Pekinie zaliczyła 7 lutego, kiedy to razem z Natalią Czerwonką startowała w finale biegu na 1500 metrów. Polki wróciły na lód kilka dni po zwolnieniu izolacji i już sam ich występ można było uznać za spory sukces. Czerwonka była 19., a Czyszczoń zajęła ostatnie, 30. miejsce.
Pekin 2022. Czyszczoń o swoim występie
Również w finale na 5000 metrów Czyszczoń uplasowała się na ostatniej pozycji. Polka dojechała na metę z czasem 7:21.49, czyli ponad 10 sekund gorszym niż jej wynik życiowy i zajęła 12. miejsce w stawce 12 startujących w parach zawodniczek. Po występie pojawiła się przed kamerą TVP Sport, a w rozmowie z dziennikarzem nie kryła łez. — Do momentu aż stanęłam na starcie, byłam tym wszystkim wzruszona, bo nie spodziewałam się, że taki będzie obrót sytuacji. Jestem za to bardzo wdzięczna – podkreśliła, nawiązując do niedawnego zwolnienia z izolacji.
Zarazem Czyszczoń nie kryła rozczarowania swoim występem. – Jest mi troszkę smutno, że mój debiut stał się w takich okolicznościach. Gdybym stała te 10 dni wcześniej na lodzie, to myślę, że na pewno lepiej bym przejechała ten bieg — zaznaczyła. — Dałam z siebie sto procent na całą sytuację, która mnie spotkała. I mam nadzieję, że jeszcze się z tego podniosę i będzie lepiej — dodała.
Zawodniczka podziękowała także rodzicom, byłym trenerom, fizjoterapeutom i psychologom oraz wszystkim ludziom, którzy przyczynili się do tego, że „mogła spełnić swoje marzenie”. – Byłam dzisiaj na mszy z księdzem Edziem (ks. Edward Pleń, Krajowy Duszpasterz Sportu – przyp.red), gdzie złożyłam swój medalik Matki Boskiej Licheńskiej i on powiedział, że to cenniejszy medal, niż ten olimpijski. A ja tej Matce Boskiej zawdzięczam całe życie. I cieszę się, że dzisiaj tutaj stoję, że przejechałam, tak jak przejechałam. Dałam z siebie 100 procent – podsumowała.