13 maja odbyło się zaległe spotkanie pomiędzy Manchesterem United i Liverpoolem. Pierwszy termin meczu uległ zmianie z powodu protestów kibiców.
Bruno Fernandes świetnie rozpoczął spotkanie dla Czerwonych Diabłów, ale potrzebował w tej sytuacji dużo szczęścia. Portugalczyk oddał strzał w światło bramki, a w ostatniej chwili jeden z obrońców Liverpoolu diametralnie zmienił tor lotu piłki i bramkarz The Reds był już bez szans. Dwa ostatnie gole pierwszej połowy należał już do podopiecznych Juergena Kloppa. Wynik spotkania wyrównał Diogo Jota w 34. minucie, a w doliczonym czasie gry (45+3) dośrodkowanie Trenta Alexandra-Arnolda wykorzystał Roberto Firmino, który na bramkę czekał od grudnia 2020 roku. Pierwsza połowa zakończyła się wynikiem 2:1 dla Liverpoolu.
Liverpool dokłada dwie bramki. The Reds inkasują trzy punkty za zwycięstwo
Firmino postanowił nie czekać z kolejnym trafianiem przez następne pięć miesięcy. Brazylijczyk dołożył swoją drugą bramkę chwilę po przerwie. Od 47. minuty The Reds prowadzili już w spotkaniu 3:1. Manchester United nie zamierzał się jednak poddać. W 67. minucie bramkę kontaktową po ładnej, płynnej akcji strzelił Marcus Rashford. Ostatecznie nadzieje Czerwonym Diabłom odebrał Mohamed Salah, strzelając gola po świetnej akcji sam na sam. Bitwa o Anglię zakończyła się wynikiem 4:2 dla The Reds.
Celem Liverpoolu jest awans do Ligi Mistrzów. Aby tego dokonać, podopieczni Juergena Kloppa muszą wygrać pozostałe trzy spotkania ligowe w tym sezonie.
Czytaj też:
Siatkówka. Reprezentacja Polski wygrywa towarzyski mecz z Belgią 4:0