Śląsk Wrocław, tak jak i dwa inne polskie zespoły – Raków Częstochowa i Pogoń Szczecin walczy o awans do fazy grupowej nowych rozgrywek stworzonych przez UEFA o nazwie Liga Konferencji.
Niepewny początek i ważna bramka
Pierwszy mecz został rozegrany 120km na północny-zachód od Erywaniu, w Gyumri. Na początku spotkania obie strony nie potrafiły uspokoić gry, ale to gospodarze stworzyli sobie więcej okazji do zdobycia bramki. W 18. minucie doskonałą okazję na zdobycie pierwszego gola miał jeden z napastników Araratu, ale uderzył on tylko w boczną siatkę.
Chwilę później dośrodkowanie z rzutu rożnego wykonał Krzysztof Mączyński prosto na głowę Wojtka Golli i Śląsk objął prowadzenie. Parę minut później Ararat miał okazję do wyrównania, ale na wysokości zadania stanął bramkarz polskiej ekipy Michał Szromnik. Do końca pierwszej połowie niewiele się już działo. Zawodnicy gospodarzy obejrzeli trzy żółte kartki.
Grad goli i nerwowa końcówka
Początek drugiej połowy to napór drużyny Araratu i zasłużona bramka dająca remis zdobyta przez Juana Bravo. Już w następnej akcji wrocławianie odpowiedzieli i ponownie wyszli na prowadzenie, tym razem gola zdobył Exposito. Kolejne minuty to szanse obu ze stron, ale żadna z ekip nie potrafiła ich przekuć na trafienie dla swojej drużyny. W 70. minucie indywidualną akcją popisał się Robert Pich i strzałem w lewy dolny róg podwyższył prowadzenie.
Kolejne minuty spotkania ze strony gospodarzy to była agresywna gra, która zmusiła dwóch zawodników Śląska do opuszczenia murawy. W 84. minucie gospodarze zdołali zdobyć bramkę na 2:3. W doliczonym czasie gry Śląsk ustalił wynik spotkania strzelając czwartego gola, a dubletem w tym spotkaniu może pochwalić się Pich.
Czytaj też:
Lewandowski ćwiczy w ogrodzie. Skorzystał z... placu zabaw