Reżim Łukaszenki kontroluje nawet futbol. Zastraszeni sędziowie zdradzili, jak wygląda rzeczywistość

Reżim Łukaszenki kontroluje nawet futbol. Zastraszeni sędziowie zdradzili, jak wygląda rzeczywistość

Aleksander Łukaszenka
Aleksander ŁukaszenkaŹródło:Newspix.pl / ABACA/NEWSPIX.PL
Piłka nożna na Białorusi, podobnie jak pozostałe sfery życia, jest kontrolowana przez reżim Aleksandra Łukaszenki. Sędziowie, którzy uciekli z sąsiadującego z Polską kraju, opisali w rozmowie z „Przeglądem Sportowym”, jak wygląda tam piłkarska rzeczywistość.

Od 1994 roku Aleksander Łukaszenka nieprzerwanie rządzi Białorusią. Przed dwoma laty ponownie został wybrany na prezydenta tego państwa. Oficjalnie poparło go 80. procent społeczeństwa, jednak mnóstwo białoruskich obywateli oraz międzynarodowych obserwatorów ma wątpliwości, czy te dane są prawdziwe. Według nich wybory zostały sfałszowane. Z tego powodu na ulicach miast rozpoczęły się masowe protesty. Mimo że były one pokojowe, zostały brutalnie stłumione. Jewgienij Pranowicz, czyli piłkarski sędzia asystent, także wyraził swoją opinię na temat prezydenta oraz jego reżimu. Na odpowiedź władz nie musiał długo czekać, o czym opowiedział w rozmowie z „Przeglądem Sportowym”.

Reżim Łukaszenki kontroluje nawet piłkę nożną

Jewgienij Pranowicz udzielił wywiadu, w którym otwarcie skrytykował działania Aleksandra Łukaszenki. Konsekwencje spotkały go niemal od razu. Został porwany z przystanku autobusowego i wywieziony do lasu. – To powszechny sposób działania białoruskiej policji: porwać i zastraszyć. Na mnie chcieli wymóc wydanie specjalnego oświadczenia, że tak naprawdę to, co powiedziałem w wywiadzie, jest kłamstwem i tak naprawdę popieram Łukaszenkę. Bałem się o swoje życie, ale nie zgodziłem się. W końcu po czterdziestu minutach zostawili mnie i odjechali – powiedział w rozmowie z „Przeglądem Sportowym”.

Arbiter dodał również, że jeden z mężczyzn wyjął pistolet i przystawił mu go do głowy, aby wymusić na nim zmianę decyzji. Mężczyzna zdał sobie sprawę z zagrożenia, więc postanowił jak najszybciej uciec z kraju. Wyjechał do Polski, a później przeprowadził się do Stanów Zjednoczonych, gdzie czuje się bezpieczniej. Podobnie jak on Białoruś opuścili również inni ludzie z piłkarskiego środowiska, którzy w jakiś sposób podpadli reżimowi Aleksandra Łukaszenki.

Do grupy tej należy m.in. były dyrektor BATE Borysów Michaił Zalewski, Andrej Czepa, czyli były szef białoruskich sędziów oraz sędzia główny Witalij Onichimowskij. Ten ostatni otwarcie przyznaje, że rządzący kontrolują nawet kolegium sędziów. Jeśli dany arbiter nie wykonuje odpowiednich poleceń, jest po prostu skończony. Arbiter opowiedział też, że jego przełożony wprost obiecał mu awans, jeśli ten w meczu pomiędzy Belsziną Bobrujsk a Wolną Pińsk będzie sędziować na korzyść tego pierwszego zespołu.

Witalij Onichimowskij nie miał zamiaru godzić się na taką propozycję. – Po tym telefonie od razu powiedziałem, że nie interesują mnie takie układy. Jeśli Belszina wygra, to dlatego, że była lepsza, a nie dlatego, że jej pomogę – powiedział. Ostatecznie Wolna wygrała 2:1, a sędzia został odsunięty. Podobno usłyszał, że w białoruskim futbolu nie mu już dla niego miejsca. Arbiter namawiał także kolegów po fachu, aby ci w ramach protestu przeciwko wojnie w Ukrainie odmawiali prowadzenia spotkań, przez co jeszcze bardziej podpadł miejscowemu reżimowy. Obecnie przebywa poza granicami Białorusi i zdaje sobie sprawę, że nieprędko wróci do ojczyzny.

Czytaj też:
Ofiary na ołtarzu rozwoju. Oto największa przewaga Rakowa Częstochowa nad resztą Ekstraklasy

Opracował:
Źródło: WPROST.pl / Przegląd Sportowy