Mecz Superpucharu Polski między mistrzem kraju, czyli Lechem Poznań a triumfatorem Pucharu Polski, czyli Rakowem Częstochowa, zaplanowano na sobotę 9 lipca. Taki termin nie spodobał się władzom Kolejorza, który trzy dni później rozegra rewanżowe spotkanie pierwszej rundy eliminacji Ligi Mistrzów z Karabachem Agadam. Działacze klubu ze stolicy Wielkopolski poprosili o przełożenie spotkania, ale PZPN odrzucił wniosek mistrzów Polski. Jak przekazał Kacper Tomczyk z TVP Sport, Lech do meczu przystąpi, ale rozegra go w rezerwowym składzie.
Superpuchar Polski. Papszun podgrzewa atmosferę
W mediach rozgorzała dyskusja, a część kibiców przekonywała, że Superpuchar i tak jest mało znaczącym trofeum. Na te i podobne opinie dosadnie zareagował Marek Papszun, czyli szkoleniowiec Rakowa. – Jeśli ktoś mówi, że mecz o trofeum jest nieważny, to po prostu nie mówi prawdy. Każdy chce zdobywać puchary, a przekładanie tego meczu to niepoważny temat – ocenił cytowany przez tvpsport.pl.
Co ciekawe, Raków złożył podobny wniosek co Lech, ale dotyczący meczu drugiej kolejki Ekstraklasy. Władze ligi przystały na przełożenie spotkania, dzięki czemu ekipa z Częstochowy zyska czas na przygotowanie się do spotkania w drugiej rundzie eliminacji Ligi Konferencji Europy. Papszun wskazał jednak na zasadniczą różnicę między sytuacją Rakowa i Ekstraklasy, a sytuacją dotyczącą Superpucharu Polski.
Różnica polega na tym, że Superpuchar powinien odbyć się w terminie przypisanym. Do którego się przygotowywaliśmy wcześniej. Trzeba było to ustalić wcześniej – to po pierwsze. Po drugie, jeśli Lech awansuje dalej, to pewnie też przełoży jakieś mecze ligowe, bo to jest wpisane w regulamin. Nie robimy nic poza regułami, korzystamy z tego, co jest dozwolone – przekonywał.
Czytaj też:
Wielki powrót do Legii Warszawa. To już oficjalnie