Kiko Ramirez wrócił do Wisły Kraków. Objął ważne stanowisko

Kiko Ramirez wrócił do Wisły Kraków. Objął ważne stanowisko

Kiko Ramirez
Kiko Ramirez Źródło:Newspix.pl / Krzysztof Porębski / PressFocus
Kiko Ramirez wrócił do Wisły Kraków, jednak tym razem nie jako trener. Zarząd powierzył mu odpowiedzialne stanowisko.

Kiko Ramirez był trenerem Wisły Kraków w 2017 roku, ale został zwolniony po roku, kiedy „Biała Gwiazda” zanotowała serię trzech porażek z rzędu. Hiszpan był jednym z powodów, dla którego do klubu spod Wawelu trafili tacy zawodnicy, jak m.in. Carlitos czy Zoran Arsenić. Tym razem trafił do klubu w całkowicie innej, jednak równie ważnej roli. Klub ogłosił to za pośrednictwem mediów społecznościowych.

Kiko Ramirez wrócił do Wisły Kraków

Kiedy Kiko Ramirez został zwolniony, trafił do Hiszpanii, gdzie trenował CE Sabadell FC, a następnie przeniósł się do Grecji i Indii. Teraz Wisła Kraków poinformowała, że Kiko Ramirez został nowym Dyrektorem Sportowym klubu.

„Po pięciu latach pod Wawel wraca Kiko Ramírez, który obejmuje stanowisko Dyrektora Sportowego Wisły Kraków. Witamy ponownie przy R22, Kiko Ramirez” – czytamy na Twitterze „Białej Gwiazdy”.

twitter

Jarosław Królewski zadowolony z powrotu Kiko Ramireza

Prezes Wisły Kraków powiedział, że rozmowy z Hiszpanem trwały jakiś czas i były bardzo zaawansowane.

– To osoba, która zna polski rynek piłkarski i mamy nadzieję, że swoją pracą odpowie na aktualne potrzeby Wisły Kraków, co zresztą udowodnił już w przeszłości, gdy pod Wawel trafiali jakościowi zawodnicy. Przed nami pracowita zima, musimy być precyzyjni w swoich sportowych wyborach. – powiedział Jarosław Królewski.

Kiko Ramirez podpisał kontrakt do końca obecnego sezonu, który może zostać przedłużony zaraz po jego zakończeniu. Jego praca zaczęła się od razu. Klub ma w planach poczynienie kilku ruchów w zimowym okienku transferowym.

Czytaj też:
Mateusz Borek krytykuje wypowiedzi piłkarzy o stylu gry reprezentacji: Mówią za dużo
Czytaj też:
Rzuty karne wyłoniły zwycięzcę meczu Chorwacja – Japonia. Oba zespoły sporo cierpiały

Źródło: Przegląd Sportowy