Liga rzeczywistość w Bielsku-Białej jest bardzo szara. Drużyna Podbeskidzia praktycznie nie ma gdzie trenować. Klubowe boisko po właściwie każdym deszczu nie nadaje się do użytku - podaje "Super Express".
Teoretycznie u "Górali" wszystko ma się ku lepszemu - w końcu rośnie nowy stadion. Trener Leszek Ojrzyński ma jednak problemy tu i teraz. Szkoleniowiec twierdzi, że z powodu budowy uszkodzono dreny i stan murawy jest fatalny.
- Nie mamy gdzie trenować, bo nasza główna płyta jest w fatalnym stanie. Już trzy razy po opadach deszczu musieliśmy zejść z treningu, bo było za grząsko. Przed meczem z Pogonią musiałem skrócić zajęcia. Można się pompować mentalnie przed spotkaniem i walczyć, ale trzeba mieć bazę do codziennej pracy. Jeśli jej stan się nie poprawi, to będziemy co roku trząść się przed spadkiem - powiedział Ojrzyński.
Podbeskidzie zajmuje obecnie 10. miejsce w tabeli z przewagą czterech punktów nad przedostatnim Ruchem i dziesięciu nad Zawiszą.
"Super Express"
- Nie mamy gdzie trenować, bo nasza główna płyta jest w fatalnym stanie. Już trzy razy po opadach deszczu musieliśmy zejść z treningu, bo było za grząsko. Przed meczem z Pogonią musiałem skrócić zajęcia. Można się pompować mentalnie przed spotkaniem i walczyć, ale trzeba mieć bazę do codziennej pracy. Jeśli jej stan się nie poprawi, to będziemy co roku trząść się przed spadkiem - powiedział Ojrzyński.
Podbeskidzie zajmuje obecnie 10. miejsce w tabeli z przewagą czterech punktów nad przedostatnim Ruchem i dziesięciu nad Zawiszą.
"Super Express"