Legia Warszawa rozpoczęła sezon bardzo wcześnie, bo w pierwszym tygodniu lipca. Za sobą ma już pierwszy mecz z FK Bodo/Glimt w ramach pierwszej rundy eliminacji do Ligi Mistrzów. Podopieczni Czesława Michniewicza wygrali 3:2, ale czy to oznacza, że są już gotowi na kolejny wyczerpujący sezon?
Transfery, które jeszcze nie zaowocowały
Co prawda minął aż miesiąc od głośnego wywiadu trenera Legii, w którym mocno narzekał na sytuację kadrową drużyny, ale po kilku tygodniach sytuacja niewiele się zmieniła. Mimo przeprowadzenia sześciu transferów i powrotu Macieja Rosołka z wypożyczenia warszawianie nadal mają sporo kłopotów co do wyborów personalnych. Na pierwszy mecz gotowy był tylko jeden z nowych nabytków – Mahir Emreli. Azer strzelił mistrzowi Norwegii dwa gole i z niego akurat trener może być naprawdę zadowolony.
Oprócz niego do stołecznego zespołu dołączyli też środkowi obrońcy: Maik Nawrocki, Lindsay Rose i Joel Abu Hanna; prawy defensor Mattias Johansson, ofensywny pomocnik Josue, a do drużyny wrócił też wspomniany Rosołek, czyli środkowy napastnik. Kiedy Michniewicz będzie mógł z nich w pełni skorzystać? Nie wiadomo. Na razie ze sztabu szkoleniowego dochodzą jedynie głosy, że wyżej wymienieni nie są jeszcze gotowi do gry i potrzebują czasu. Ponadto Johansson na przykład musi nauczyć się gry na nowej pozycji, Josue nadrobić fizyczne braki, Nawrocki to melodia przyszłości, a Rose dopiero kilka dni temu dołączył do zespołu.