Mecz Cracovii ze Stalą Mielec trzymał w napięciu już od samego początku. W 2. minucie blisko otworzenia wyniku był Michal Siplak, który otrzymał podanie przed bramkę, ale w ostatniej chwili piłkę poza linię końcową wybił Jonathan de Amo. Kilka minut później było jednak już 1:0 dla Pasów. Sergiu Hanca dostał długie podanie w szesnastkę, efektownie zwiódł obrońców i strzałem po długim słupku dał prowadzenie swojej drużynie.
Podopieczni Michała Probierza nie nacieszyli się długo prowadzeniem. W 9. minucie Maksymilian Sitek strzałem zza pola karnego pokonał Lukasa Hrosso. Stal poszła za ciosem i już w 22. minucie było 2:1 dla przyjezdnych. Mateusz Mak ograł Mateja Rodina i pewnym uderzeniem umieścił piłkę w siatce.
Piasecki na dwa razy
W 34. minucie mogło być 3:1 dla Stali. Fabian Piasecki otrzymał podanie od Sitka na wolne pole i delikatnie przelobował bramkarza, ale ofiarna interwencja Jakuba Jurgasa sprawiła, że piłka ostatecznie nie wpadła do bramki.
To, co nie udało się Piaseckiemu w sytuacji sam na sam, powiodło mu się ze stałego fragmentu gry. W doliczonym czasie arbiter podyktował rzut karny po faulu Rodina w szesnastce. Do piłki doszedł właśnie Piasecki i pewnym strzałem pokonał Hrosso.
Cracovia odpowiedziała
Piłkarze Cracovii już od początku drugiej odsłony spotkania starali się zdominować rywala. Ich próby odrobienia strat w końcu przyniosły efekt. W 62. minucie podanie otrzymał wbiegający w pole karne z prawej strony Otar Kakabadze, który mocnym uderzeniem z ostrego kąta pokonał Strączka.
Kilkanaście minut było już 3:3, a Pasy doprowadziły do wyrównania w dość niespodziewanych okolicznościach. Kamil Pestka dogrywał z lewej flanki przed bramkę, jeden z jego kolegów minął się z piłką, ale ta odbiła się od Krystiana Getingera i wpadła do siatki.
Do końca meczu żadna z drużyn nie odpuszczała walki o decydującą, zwycięską bramkę. Mimo to zarówno piłkarze Cracovii, jak i Stali nie zdołali odnotować czwartego trafienia, a spotkanie ostatecznie zakończyło się wynikiem 3:3 i podziałem punktów.
Czytaj też:
Dwie anulowane bramki, odwołany karny i gol w doliczonym czasie. Wielkie emocje w Radomiu