Lech Poznań rozbił Wisłę Płock. Kolejorz umocnił się na pozycji lidera

Lech Poznań rozbił Wisłę Płock. Kolejorz umocnił się na pozycji lidera

Piłkarze Lecha Poznań
Piłkarze Lecha Poznań Źródło:Newspix.pl / Jakub Piasecki/ Cyfrasport
Lech Poznań pewnie ograł na własnym stadionie Wisłę Płock, umacniając się tym samym na pozycji lidera Ekstraklasy. Kolejorz wygrał 4:1, wykorzystując fatalne błędy Nafciarzy w defensywie.

Lech Poznań już od pierwszego gwizdka sędziego w meczu przeciwko Wiśle Płock szukał swoich szans w ataku. W pierwszej minucie blisko zaskoczenia Krzysztofa Kamińskiego był Mikael Ishak, ale bramkarzowi gości ostatecznie udało się uspokoić sytuację i złapać piłkę. Kilkanaście minut później wynik spotkania otworzył Bartosz Salamon, który celną główką wykończył centrę Daniego Ramireza z rzutu rożnego.

Szybka odpowiedź Wisły Płock

Na odpowiedź Nafciarzy nie trzeba było długo czekać. W 16. minucie w zamieszaniu w polu karnym Kolejorza najlepiej odnalazł się Dusan Lagator, który uderzeniem z kilku metrów doprowadził do wyrównania.

Po stracie bramki gospodarze dalej przeważali, częściej będąc przy piłce i kreując kolejne sytuacje bramkowe. Świadkami groźnej akcji byliśmy tuż przed przerwą, kiedy to Patryk Tuszyński stracił piłkę w okolicy własnego pola karnego. Futbolówka ostatecznie trafiła pod nogi ustawionego na szesnastym metrze Salamona, który jednak uderzył mocno niecelnie.

Lech wykorzystał fatalny błąd obrony

Krótko po przerwie było już 2:1 dla lidera Ekstraklasy, który wykorzystał niefrasobliwość defensywy Wisły. Ishak wyskoczył za plecy Damiana Michalskiego i dograł przed bramkę, tam Lagator zamiast oddalić zagrożenie, nie trafił czysto w futbolówkę, co wykorzystał Radosław Murawski, pewnie pokonując Kamińskiego.

Kolejorz dalej kontrolował przebieg spotkania, chociaż Nafciarze również próbowali sił w ofensywie. Goście nie mieli jednak pomysłu na ogranie defensywy rywali i popełniali proste błędy. Mimo to w 72. minucie udało im się wykreować groźną akcję. Damian Warchoł posłał prostopadłe podanie do Łukasza Sekulskiego, ten ograł Antonio Milicia i pokonał Filipa Bednarka, ale z racji, że był na pozycji spalonej, sędzia bramki nie uznał.

Kilka minut później po drugiej stronie odpowiedział Kolejorz. Joao Amaral odegrał do Jakuba Kamińskiego, ten minął bezradnego Damian Zbozienia i mocnym strzałem przy długim słupku podwyższył prowadzenie swojej drużyny. W 88. minucie na listę strzelców wpisał się również Amaral, który wykorzystał fatalny błąd Mateusza Szwocha, ruszył z piłką w stronę bramki Wisły i mocnym strzałem nie dał szans Kamińskiemu na udaną interwencję.

Kolejorz wciąż liderem Ekstraklasy

Do końcowego gwizdka sędziego nie byliśmy już świadkami żadnych bramek. Mecz zakończył się wygraną 4:1 Lecha, który tym samym umocnił się na pozycji lidera Ekstraklasy. Kolejorz ma już pięć punktów przewagi nad drugą Lechią, jednak ekipa z Gdańska swoje spotkanie 12. kolejki rozegra dopiero w sobotę. Wisła Płock z kolei zajmuje 13. pozycję.

Czytaj też:
Górnik Łęczna bezradny w starciu z Radomiakiem. Trzy punkty zostają w Radomiu

Źródło: WPROST.pl