Paulina Baranowska od dwóch lat sędziuje w Ekstraklasie, pracując jako sędzia asystent. To właśnie głównie na polskich boiskach udowadnia, że kobiety również znają się na piłce nożnej i nie mają problemów ze zrozumieniem, czym jest osławiony „spalony”. Ostatnio mogliśmy oglądać ją w akcji nie tylko w naszej rodzimej lidze, ale także podczas eliminacji do mistrzostw świata kobiet.
W rozmowie z „Wprost” Paulina Baranowska opowiedziała o początkach swojej kariery, zdradziła, jak wyglądają jej treningi oraz zabrała głos w sprawie zarobków sędziów piłkarskich w Polsce.
Katarzyna Gurmińska, „Wprost”: Kobieta sędziująca mecze mężczyzn. Taki widok powinien nas dziwić, czy kiedyś to będzie norma?
Paulina Baranowska: Myślę, że budzi to coraz mniejsze zaskoczenie wśród zawodników i kibiców i mam nadzieję, że kiedyś będzie to norma. Jeszcze, gdy 16 lat temu zaczynałam swoją przygodę, to faktycznie był to jakiś ewenement, ale w miarę upływu czasu rzadziej wzbudza to zaskoczenie. Obecnie już bardzo rzadko spotykam się ze zdziwieniem. Chcąc nie chcąc, co jakiś czas sędziuję jakiejś drużynie po raz kolejny, więc traktują mnie jak każdego innego sędziego.
To może sięgnijmy te 16 lat wstecz. Jak zaczęła się pani przygoda z sędziowaniem?
Jako dziewczynka interesowałam się piłką nożną i bardzo chciałam grać, ale niestety w okolicy, w której mieszkałam, nie było żadnego klubu żeńskiego. Wówczas mój tata grał w ligach lokalnych i zabierał mnie na mecze. Podczas jednego z nich poznałam dziewczynę, która była sędzią. Przy kolejnym spotkaniu zapytała mnie, czy byłabym zainteresowana rozpoczęciem kursu sędziowskiego, ponieważ wkrótce się zaczyna.
Długo się wahałam, ponieważ byłam na krótko przed maturą, ale ostatecznie stwierdziłam, że rzeczywiście może to być fajny sposób na kontynuowanie mojej pasji do piłki. W wieku niespełna 18 lat zapisałam się na kurs i tak to się zaczęło.
Jak to się stało, że sędziuje pani mecze mężczyzn? Rozumiem, że to nie była łatwa i krótka droga?
Faktycznie, droga jest dość zawiła. Każdy jednak zaczyna tak samo. Sędziujemy najpierw ligi młodzieżowe, później lokalne seniorskie, przy czym w czasie, w którym zaczynałam swoją przygodę, były to już głównie męskie rozgrywki – rozgrywki żeńskie nie były wtedy tak popularne. Po około roku zostałam przez mój macierzysty związek wytypowana jako kandydatka na asystentkę na szczebel centralny w lidze żeńskiej.
W ten sposób powoli, również dzięki życzliwości kolegów, którzy postawili na współpracę ze mną, wspinałam się po szczeblach poszczególnych lig, zaczynając od meczów w trzeciej lidze, po upragniony debiut w Ekstraklasie, który miał miejsce w 2019 roku.
To może wyjaśnijmy czytelnikom, jak zostać sędzią piłkarskim
Kiedyś obowiązywały limity wiekowe dla kandydatów, ale zostały już zniesione. Chociaż wiadomo – im wcześniej się zacznie sędziowanie, tym jest większa szansa na to, by osiągnąć więcej. Obecnie najpierw należy zapisać się na kurs, który trwa około dwóch miesięcy, a następnie zdać egzamin sprawnościowy i test z przepisów gry w piłkę.
Na czym polega taki test? Kandydat do sędziego ma obejrzeć powtórkę ze spornej sytuacji i szybko podjąć decyzję?
Nie, takie testy są bardziej zaawansowane i przeprowadza się je najczęściej już w ramach przygotowań do ważniejszych imprez czy też na szkoleniach. Generalnie, zdajemy testy dwa razy w roku i zazwyczaj jest to egzamin pisemny składający się z 30 pytań. Oprócz tego mamy także testy sprawnościowe.
Czyli musi pani regularnie trenować?
Tak, teraz ma to ścisły związek z mistrzostwami świata, które odbędą się w 2023 roku w Australii i Nowej Zelandii, ponieważ udało mi się znaleźć w gronie kandydatek na asystentkę na ten właśnie mundial. FIFA wytypowała w sumie 100 asystentek z całego świata i w tej grupie oprócz mnie, szansę na udział w tej prestiżowej imprezie mają jeszcze dwie moje koleżanki z Polski – Ewa Augustyn i Katarzyna Wójs. Nasza grupa będzie poddawana do czasu mistrzostw stopniowej selekcji.
Jesteśmy zobowiązane do przestrzegania reżimu treningowego. Mamy tylko cztery dni w miesiącu wolne od treningu. W moim przypadku przygotowania muszę godzić jeszcze z wychowaniem synka i pracą zawodową, co jest czasem ciężkie pod względem logistycznym. Otrzymałyśmy z FIFA GPS-y, mamy też zegarki z pomiarem tętna i codziennie musimy na specjalnej platformie opisywać, co konkretnie robiłyśmy w każdej jednostce treningowej oraz wgrywać dane. Jesteśmy bardzo skrupulatnie monitorowane i rozliczane z naszej pracy.