Ojciec piłkarza grającego w Ekstraklasie walczy na froncie. Ukrainiec zdradził, czy planuje również dołączyć do armii

Ojciec piłkarza grającego w Ekstraklasie walczy na froncie. Ukrainiec zdradził, czy planuje również dołączyć do armii

Arsen Hrosu (pierwszy z lewej)
Arsen Hrosu (pierwszy z lewej) Źródło: Newspix.pl / Michał Chwieduk/Fokusmedia.com.pl
Arsen Hrosu po wybuchu wojny w Ukrainie sprowadził do Polski swoją siostrę, a w kraju naszych wschodnich sąsiadów wciąż pozostają inni bliscy piłkarza. Jest wśród nich ojciec zawodnika, który walczy na froncie pod Kijowem. Gracz Górnika Zabrze zdradził, czy zamierza wrócić do ojczyzny i dołączyć do armii broniącej Ukrainy przed rosyjską inwazją.

Arsen Hrosu, który w przeszłości występował w juniorskich drużynach FK Lwów, od 2019 roku mieszka w Polsce. Ukraiński pomocnik obecnie broni barw Górnika Zabrze, ale wciąż czeka na debiut w Ekstraklasie. Obecnie 20-latek i tak ma problemy ze skupieniem się na treningach, ponieważ w jego ojczyźnie toczy się wojna. – Jestem w Polsce, staram się wykonywać moje obowiązki, ale myśli bardzo często uciekają na Ukrainę. Tak naprawdę dzielę mój dzień między treningi i mecze, a potem śledzenie wydarzeń na Ukrainie, rozmowy z rodziną – wyjaśnił w rozmowie z WP SportoweFakty.

Wojna na Ukrainie. Ojciec Hrosu walczy na froncie

Zawodnik Górnika wyjaśnił, że do Polski sprowadził już siostrę z ośmiomiesięcznym dzieckiem. Pozostali członkowie rodziny zostali w Ukrainie, a ojciec 20-latka walczy na froncie pod Kijowem. – Staram się do niego dzwonić codziennie, czasem ten kontakt jest jednak utrudniony, ale jeśli się da, to rozmawiamy. Tata walczy już od dawna. Jak wiadomo, konflikt zaczął się w 2014 roku. Wtedy tata pojechał tam, do Doniecka, Ługańska, aby walczyć – wyjaśnił Hrosu.

Dwóch kuzynów Hrosu wstąpiło z kolei w szeregi obrony terytorialnej. Sam zawodnik podkreślił, że jeżeli pojawi się taka potrzeba, on również wróci do ojczyzny i będzie walczył w jej obronie. Po rozmowach z bliskimi i przyjaciółmi doszedł jednak do wniosku, że póki co jego powrót nie ma większego sensu. – To byłby taki powrót tylko po to, aby wrócić. Z tego co mi mówiono, ludzi do walki mamy na razie dość. Takich jak ja w tym momencie nie potrzeba. Bardziej sprzętu, uzbrojenia – wyjaśnił.

Jak zauważył 20-latek, obecnie może nieść pomoc, mieszkając w dalszym ciągu w Polsce. To tutaj zarabia, a za zarobione pieniądze może kupować produkty potrzebne swoim bliskim i wojsku. Po powrocie do Ukrainy nie miałby pracy i pozostałoby mu nic innego, jak czekanie na mobilizację. – Jak mówię, nie będę miał żadnego problemu w podjęciu decyzji o powrocie. Wtedy, gdy naprawdę będę tam przydatny i potrzebny – zadeklarował.




Raport Wojna na Ukrainie
Otwórz raport


Czytaj też:
Konrad Bukowiecki wystosował ważny apel, teraz komentuje. „Nie da się przejść obok tego obojętnie”

Źródło: WP SportoweFakty