Wisła Kraków sekundy od zwycięstwa z Lechem. Wynik i tak sensacją

Wisła Kraków sekundy od zwycięstwa z Lechem. Wynik i tak sensacją

Zdenek Ondrasek
Zdenek Ondrasek Źródło:Newspix.pl / Grzegorz Wajda
Wisła Kraków pod wodzą Jerzego Brzęczka ma szansę na opuszczenie strefy spadkowej? Pierwszy krok zrobiła niespodziewanie remisując na własnym boisku ekipą z Poznania. Do zwycięstwa zabrakło bardzo niewiele.

Sytuacja piłkarzy z Krakowa nie jest łatwa. Po 24. kolejkach Wisła miała na swoim kocie tylko 23. punkty, przez co zajmowała przedostatnie miejsce w tabeli. Widmo spadku zmusiło właścicieli do podjęcia stanowczych działań. Ekipę przejął były selekcjoner reprezentacji Polski Jerzy Brzęczek, który na nowo zaczął układać zespół Białej Gwiazdy.

Wisła Kraków zaskoczyła rywala

- Zdajemy sobie sprawę z klasy rywala. To jeden z trzech głównych obok Pogoni Szczecin i Rakowa Częstochowa kandydatów do zdobycia mistrzostwa Polski. To zespół o niesamowitym potencjale, zwłaszcza jeśli chodzi o formacje ofensywne. Wiemy, jakie zajmujemy miejsce w tabeli, ale nie mamy czasu, aby liczyć na punktowanie w następnych kolejkach – mówił przed niedzielnym spotkaniem Jerzy Brzęczek. I miał rację. Jeżeli jego klub planował odbić się od dna i wspiąć się w tabeli, musiał zacząć wygrywać.

Mecz zaczął się dość nerwowo. Już w 4. minucie spotkania żółty kartonik za brzydki faul na przeciwniku zobaczył Michał Skóraś. Na to bardzo szybko zareagowali kibice Wisły Kraków. Zrobili na trybunach istną zasłonę dymną, przez co konieczne było chwilowe przerwanie spotkania.

Czytaj też:
Tomasz Kędziora jednak nie dla Lecha? Sprawy się skomplikowały

Wisła, wiedząc, że od wyniku tego spotkania może zależeć, czy wywalczy utrzymanie, czy nie od pierwszych minut ruszyła do ataku. Gospodarze mieli szansę objąć prowadzenie już w 26. minucie spotkania. Strzał Colley’a obronił Bednarek. Lech nie dał się wciągnąć w szybką grę. Zamiast tego zawodnicy z Poznania postawili na spokojne układanie akcji pozycyjnych.

Takie podejście dość szybko zemściło się na przyjezdnych. Mimo iż okupowali oni połowę Wisły, to nie mogli znaleźć drogi do bramki rywala. W 42. minucie sygnał do ataku kolegom dał Ondraska, ale ostatecznie piłka nie znalazła się w siatce. Sztuka ta udała mu się jednak minutę później. Dzięki temu do przerwy Krakowianie prowadzili z Lechem 1:0.

Kolejny powód do radości gospodarze mieli w 56 minucie. Do siatki piłkę wpakował Colley, ale radość nie trwała jednak długo. Sędzia zdecydował, że bramka nie zostanie uznana. Lech nadal utrzymywał się przy piłce, ale to Wisła częściej miała szansę na zdobycie bramki.

Lech wyrównał w ostatnich sekundach

Stadion huczał od emocji, ponieważ Wisła Kraków z każdą chwilą była coraz bliżej sensacyjnego zwycięstwa. W ostatnich sekundach zabrakło jednak skupienia. W 98. minucie meczu płaskie podanie Adriela Ba Louosa wykorzystał Antonio Milić. I zrobił to nie byle jak, ponieważ piłkę do bramki wbił piętą.

Tym samym Lech na chwilę przed końcowym gwizdkiem uratował remis i awansował na pozycję wicelidera Ekstraklasy. To może się jednak zmienić szybko zmienić, ponieważ w poniedziałek swój mecz w tej kolejce rozegra Raków. Wisła awansowała o jedną lokatę, ale do opuszczenia strefy spadkowej brakuje jej trzech punktów.

Czytaj też:
Pseudokibice w Krakowie dali większy pokaz niż zawodnicy. Policja na trybunach

Opracowała:
Źródło: WPROST.pl