Wielkie kontrowersje w meczu Lecha z Legią. Szef sędziów kuriozalnie wytłumaczył błąd arbitra

Wielkie kontrowersje w meczu Lecha z Legią. Szef sędziów kuriozalnie wytłumaczył błąd arbitra

Mecz Lecha Poznań z Legią Warszawa
Mecz Lecha Poznań z Legią Warszawa Źródło: Newspix.pl / Patryk Pindral/ 400mm.pl
Po ostatniej kolejce spotkań ligowych trzy zespoły walczące o mistrzostwo kraju mają identyczną liczbę punktów. Sytuacja w tabeli mogłaby wyglądać inaczej, gdyby nie błędy sędziowskie popełnione w dwóch spotkaniach. Kontrowersyjne decyzje podejmowane przez arbitrów wytłumaczył przewodniczący Kolegium Sędziów PZPN.

W 27. kolejce Ekstraklasy trzy zespoły liczące się w walce o mistrzostwo straciły punkty. Pogoń Szczecin przegrała z Wisłą Płock, Lech Poznań zremisował z Legią Warszawa, a Raków Częstochowa podzielił się punktami ze Śląskiem Wrocław. Dwa pierwsze z wymienionych spotkań mogły zakończyć się innymi wynikami, ale sędziowie nie podyktowali rzutów karnych należących się Pogoni i Lechowi.

Ekstraklasa. Kontrowersje w meczach Lecha i Pogoni

Jedna z kontrowersyjnych sytuacji miała miejsce w doliczonym czasie meczu Pogoni z Wisłą. Piłkę ręką w polu karnym zagrał Dusan Lagator, a sędzia Piotr Lasyk nie tylko nie podyktował jedenastki, ale nawet nie zweryfikował sytuacji przy monitorze. Jak tłumaczył w programie „Liga+ Extra” przewodniczący Kolegium Sędziów PZPN Tomasz Mikulski, problemem w tym przypadku była „dość złożona interpretacja zdarzenia”.

VAR bardzo metodologicznie podszedł do analizy tej sytuacji. Wziął pod uwagę, że piłka była zagrana z bliska, silnie, a zatem była nieoczekiwana dla obrońcy. Trafiła go w rękę, która w początkowej fazie nie była ewidentnie ułożona nienaturalnie. To przysłoniło może nieco VAR-owi fakt, że niezbyt dokładnie ocenił ruch ręki – wyjaśnił.

Według Mikulskiego arbiter powinien podyktować rzut karny na korzyść Pogoni. Jak wskazał szef sędziów, jedenastka należała się także Lechowi w meczu z Legią. Tam Damian Sylwestrzak nie wskazał na „wapno”, chociaż piłkę ręką w szesnastce zagrał Lindsay Rose. – Tutaj sędziowie VAR analizowali to, ale wybrali akurat te ujęcia, w których nie udało się dokładnie i precyzyjnie zwizualizować miejsca kontaktu. Wyszło to niefortunnie. Zabrakło im trochę cierpliwości i zimnej krwi – przyznał Mikulski.

Czytaj też:
Tomasz Hajto ostro skrytykował sytuację w Ekstraklasie. Poszło o dwa topowe kluby

Źródło: Liga+ Extra, Onet