Radomiak nie walczył już o nic, Wisła Kraków natomiast próbowała jeszcze powalczyć o uniknięcie spadku do I ligi. Jak się ostatecznie okazało wyjątkowo nieudanie, choć początkowo wszystko układało się po jej myśli.
Giorgi Citaiszwili wyprowadził Wisłę kraków na prowadzenie
Spotkanie niemal idealnie rozpoczęło się dla Wisły Kraków, bo już w 8. minucie wyszła na prowadzenie. Drużynę gospodarzy zaskoczył Citaiszwili. Choć Gruzin jest doskonale znany ze swojej zwinności, defensorzy Radomiaka i tak go nie upilnowali. Gracz Białej Gwiazdy najpierw samym przyjęciem minął jednego rywala, następnie sprytnie odsunął się od kolejnego i po chwili cieszył się z bramki zdobytej po płaskim strzale. Kilka minut później zrobiło się 1:1, ale na krótko, wszak Maurides znalazł się na ewidentnym spalonym.
Poza tą Radomiak nie miał wielu okazji do zdobycia bramki. Jedną z groźniejszych stworzył mu… Wiatr. W pewnej momencie zagraną górą futbolówkę zwiało tak mocno, że Kieszek prawie został przelobowany. Bramkarz zdołał interweniować w ostatniej chwili. Poza tym konkretów jednak brakowało, choć w ofensywie Wisły dwoił się i troił Citaiszwili, a minimalnie niecelnie z ostrego kąta uderzał Kliment.
Dwa gole w pięć minut drugiej połowie starcia Radomiak – Wisła Kraków
Drugą część starcia goście rozpoczęli równie udanie. Nie minęły trzy minuty, a już zrobiło się 2:0. Tym razem na listę strzelców wpisał się Savić, jak dotąd drugi najlepszy zawodnik ekipy Jerzego Brzęczka. Austriak wykorzystał moment nieuwagi rywali, którzy zdołali zablokować wcześniejsze uderzenie Frydrycha, ale dobitki pomocnika już nie zdołali wybronić. Nawet zasłonięty Majchrowicz, który przez to interweniował nieskutecznie.
Wydawało się, iż to trafienie mogło podciąć skrzydła gospodarzom, lecz po chwili złapali kontakt. Abramowicz posłał idealne, płaskie dośrodkowanie do Angielskiego, a ten z bliskiej odległości pokonał Kieszka. Polskiego napastnika nie upilnował wspomniany wcześniej Frydrych.
Show Karola Angielskiego i spadek Wisły Kraków
Na tym strzelanie w niedzielnym meczu jednak się nie skończyło, bo mniej więcej 20 minut później prowadził… Radomiak. Dwie bramki w ciągu dwóch minut zdobył bowiem Angielski, obie stałych fragmentach. Najpierw uciekł Frydrychowi spod krycia przy okazji centry Łukasika z „kornera”, a dosłownie chwilę później ten sam obrońca źle obliczył tor lotu piłki, przez co dał okazję rywalowi do oddania kolejnego uderzenia, a ten nie pomylił się z bliskiej odległości.
Wynik starcia na 4:2 ustalił Abramowicz w 88. minucie spotkania. Boczny obrońca i – o ironio – były gracz Wisły Kraków wykończył zabójczą kontrę rozegraną przez Cele i Radeckiego. Tym samym Biała Gwiazda spadła do I ligi, w której nie grała od 26 lat.
Czytaj też:
Minister sportu zwyzywał piłkarzy polskiego klubu. Tymi słowami Kamil Bortniczuk wywołał burzę