Niespodzianka w Zabrzu. Raków Częstochowa zaliczył wpadkę

Niespodzianka w Zabrzu. Raków Częstochowa zaliczył wpadkę

Piłkarze podczas meczu Górnik Zabrze - Raków Częstochowa
Piłkarze podczas meczu Górnik Zabrze - Raków CzęstochowaŹródło:PAP / PAP/Tomasz Wiktor
Raków Częstochowa to najlepszy polski zespół w ostatnich tygodniach. Tym razem jednak ekipa Marka Papszuna niespodziewanie uległa w ligowym starciu z Górnikiem Zabrze.

W ostatnim sobotnim meczu PKO Ekstraklasy Górnik Zabrze podejmował Raków Częstochowa. Ostatnio między tymi klubami doszło do transferu Bartosza Nowaka. Piłkarz trafił do zespołu prowadzonego przez Marka Papszuna za około 450 tysięcy euro. Doświadczony zawodnik choć był na meczu w Zabrzu, nie mógł w nim wystąpić.

Wicemistrzowie Polski, którzy w tym sezonie celują w mistrzowski tytuł przystąpili do tego starcia w zmienionym składzie w porównaniu do spotkania ze Spartakiem Trnawa w eliminacjach Ligi Konferencji Europy. W przedmeczowej rozmowie z dziennikarzem Canal+ szkoleniowiec częstochowian przyznał, że jego podopieczni są obolali, gdyż rywale grali bardzo ostro.

Słaba postawa Rakowa Częstochowa i gol w końcówce

Pierwsza odsłona tego starcia nie była porywająca. Gospodarze, ku zaskoczeniu wielu obserwatorów tego spotkania, znacznie dłużej utrzymywali się w posiadaniu futbolówki. Byli też konkretniejsi. Goście z Częstochowy nie oddali ani jednego celnego strzału. W 36. minucie zabrzanie ruszyli z kontratakiem. W sytuacji sam na sam znalazł się Szymon Włodarczyk. Młody napastnik sporo miejsca i czasu, ale przegrał pojedynek z Kacprem Trelowskim.

Kilka minut później, tuż przed przerwą Górnik Zabrze dopiął swego. Erik Janża perfekcyjnie dośrodkował z rzutu rożnego wprost na głowę Aleksandra Paluszka. 21-letni obrońca celnym strzałem głową nie dał golkiperowi Rakowa Częstochowa najmniejszych szans. Publiczność zgromadzona na stadionie po prostu oszalała.

Górnik Zabrze lepszy od Rakowa Częstochowa. Niespodziewana porażka

Po zmianie stron obraz gry się zmienił. Piłkarze Marka Papszuna wzięli się do roboty i za wszelką cenę chcieli odwrócić losy tej rywalizacji. Narzucili swój styl gry, ale nie byli w stanie zdominować dobrze broniących się gospodarzy, spychając ich do rozpaczliwej obrony. Oczywiście kilkukrotnie zagrozili bramce Kevina Brolla, ale Niemiec nie dał się pokonać.

Skutecznie obronił chociażby uderzenie Iviego Lopeza, który próbował zaskoczyć go strzałem z dystansu. Kilkadziesiąt sekund później wybronił potężne uderzenie Władysława Koczerhina. Wynik z pierwszej połowy nie uległ już zmianie. Wicemistrzowie Polski po raz pierwszy w tym sezonie zaznali goryczy porażki, co można uznać za swego rodzaju niespodziankę.

Czytaj też:
Zrobił to! Premierowy gol Roberta Lewandowskiego w barwach FC Barcelony

Opracował:
Źródło: WPROST.pl