Widzew Łódź prowadził, ale wtedy objawił się on. Bohater Pogoni Szczecin nie nosi peleryny

Widzew Łódź prowadził, ale wtedy objawił się on. Bohater Pogoni Szczecin nie nosi peleryny

Luka Zahović i Efthymios Koulouris
Luka Zahović i Efthymios Koulouris Źródło:PAP / Marcin Bielecki
Mecz Pogoń Szczecin – Widzew Łódź miał wszystko, czego może oczekiwać kibic piłki nożnej od potencjalnego hitu Ekstraklasy. Obie drużyny mocno postarały się, by stworzyć futbolowy spektakl najwyższych lotów i trzeba przyznać, że ta sztuka im się udała.

Spotkanie Pogoni Szczecin z Widzewem Łódź zapowiadano jako hit kolejki i zdecydowanie spełniło ono oczekiwania. Portowcy i ich przeciwnicy stworzyli świetne widowisko, w którym nie brakowało niczego – były i piękne akcje, i gole, i zwroty akcji.

Widzew Łódź zaskoczył Pogoń Szczecin

Spotkanie to nie mogło rozpocząć się lepiej dla drużyny gości. Już w 4. minucie podopieczni Janusza Niedźwiedzia wyszli na prowadzenie za sprawą trafienia Pawłowskiego. Akcję rozpoczął Alvarez znakomitym podaniem, następnie piłka trafiła do Sancheza, który zagrał wzdłuż pola karnego do nadbiegającego skrzydłowego. Jako że Stipica wcześniej minął się z piłką, lider RTS-u wbił futbolówkę do pustej bramki.

Portowcy długo próbowali odrobić straty, ale najlepszą okazję do tego mieli pod koniec pierwszej połowy. Wtedy to Grosicki pomknął lewym skrzydłem, by ostatecznie podać zewnętrzną częścią spoty do nadbiegającego z prawej strony Koulourisa. Ten miał więc idealną okazję, by wpisać się na listę strzelców, ale zmarnował tę szansę. Dosłownie chwilę później Grek jeszcze raz zawiódł, choć tym razem miał znacznie trudniejszą sytuację. Wahlqvist bowiem podał nieco za plecy kolegi, a ten ratował się zagraniem piętą.

Pogoń Szczecin odpowiedziała Widzewowi Łódź w świetny stylu

Szczecinianie schodzili na przerwę z wynikiem 0:1, ale dosłownie minutę po wznowieniu gry zdołali wyrównać. Łodzianom zabrakło koncentracji przy rzucie wolnym, który wykonał Biczachczjan. Ormianin doskonale dośrodkował ze stałego fragmentu, idealnie na głowę Zahovicia. Mimo że Słoweniec był jednym z najniższych graczy na boisku, nie przeszkodziło mu to zdobyć bramki we wspomniany sposób.

Po godzinie gry natomiast fortuna pomogła gospodarzom. Na przedpolu odpuścili Nunesa, a ten zaskoczył ich strzałem z prawej nogi. To byłby piękny gol, ale obrońca trafił jedynie w poprzeczkę. Po chwili to jednak podopieczni Jensa Gustafssona wyszli na prowadzenie. Świetną akcją popisał się Zahović, mijają rywala w polu karnym, a następnie dogrywając do Koulourisa. Ten w zasadzie wepchnął piłkę do siatki, bo o strzale mówić nie można.

Widzew Łódź się nie poddawał

Mało tego, za moment poprzeczka uratowała Ravasa przed utratą gola na 1:3, gdy wspaniałym strzałem z rzutu wolnego popisał się Grosicki. Zamiast tego w 71. minucie zrobiło się 2:2, a skutecznością popisał się Terpiłowski. Na nieszczęście RTS-u okazało się, że zanim futbolówka dotarła do napastnika, Pawłowski był na spalonym.

Na finiszu trener Niedźwiedź zagrał va banque i rzucił do ataku, kogo tylko się dało. Jego vis-a-vis wręcz przeciwnie, wprowadził Lisowskiego, aby dotrwać z wynikiem 2:1 do ostatniego gwizdka. Ostatecznie swój cel osiągneli gospodarze, zwyciężając jedną bramką.

Czytaj też:
Efektowny triumf Lecha Poznań nad Radomiakiem. Pełna dominacja
Czytaj też:
Przedziwny transfer Ariela Mosóra. Krok w bok, a nie do przodu

Opracował:
Źródło: WPROST.pl