W 18. kolejce PKO Ekstraklasy Lech Poznań zmierzył się na własnym stadionie z Piastem Gliwice. Oba zespoły mogły być trochę zmęczone z powodu starć w Pucharze Polski, w którym Kolejorz pokonał 1:0 Arkę Gdynię. Z kolei Piastunki odprawiły z kwitkiem 5:2 Carinę Gubin. Przed tym spotkaniem podopieczni Johna van den Broma plasowali się na trzecim miejscu w tabeli PKO BP Ekstraklasy. Natomiast zawodnicy Aleksandara Vukovicia byli na 15. miejscu z dwoma punktami przewagi nad znajdującą się w strefie spadkowej Puszczą Niepołomice.
Bezbarwna pierwsza połowa
Pierwszą groźną okazję Lechici stworzyli sobie dopiero w 32 minucie. Joel Pereira zagrał kapitalną prostopadłą piłkę do Kristoffera Velde. Norweg wpadł w pole karne i zagrał do ustawionego w „szesnastce” Mikaela Ishaka. Ostatecznie nic z tej sytuacji nie wyniknęło, bo Szwedowi odskoczyła futbolówka przy próbie przyjęcia. Gdyby nie to, to pewnie byłoby już 1:0 dla Lecha.
Piast Gliwice również szukał swoich okazji. Swój pierwszy celny strzał w tym meczu gliwiczanie oddali dopiero w 40. minucie. Damian Kąddzior popędził na skrzydle, ale w pewnym momencie zdecydował się zejść do środka, nawinąć obrońcę i poszukać swojej szansy z szesnastu metrów. Jednak Bartosz Mrozek był na posterunku i swoją paradą uchronił Lecha od straty bramki. W doliczonym czasie gry Huk sfaulował Filipa Marchwińskiego tuż przed polem karnym. Rzut wolny na bramkę próbował zamienić Kalstroem, ale ten strzał pofrunął wysoko nad poprzeczką. Ostatecznie w pierwszej części bramek nie oglądaliśmy.
Od początku drugiej połowy Lech ruszył do ataku
Od początku drugiej połowy Lech Poznań przycisnął rywali i zamknął ich na własnej połowie. Już w 47. minucie Ali Gholizadeh mógł zagrozić bramce Piasta Gliwice. Skrzydłowy przedryblował jednego z obrońców i postanowił oddać strzał na bramkę Szymańskiego. Ostatecznie ten strzał trafił w głowę Tomasiewicza, dzięki czemu ta futbolówka wyszła na rzut rożny. Z tego stałego fragmentu gry nic nie wyniknęło. W 51. minucie Lech postanowił zagrozić na drugim skrzydle. Velde posłał silny strzał z szesnastego metra, ale na głowę przyjął go Ariel Mosór.
W 59. minucie w jednej z nielicznych kontr wyszedł Piast Gliwice. W dobrej sytuacji znalazł się Holubek, który nawet oddał strzał na bramkę Mrozka, ale później faulował w ataku. Do kuriozalnej sytuacji doszło trzy minuty później. Kalstroem poślizgnął się z piłką na własnej połowie. Jako pierwszy do futbolówki dopadł Ameyaw. Koniec końców nic z tego kontrataku nie wyszło.
W końcówce pojawiło się sporo zamieszania i kontrowersji. Mikael Ishak odepchnął zawodnika Piasta Gliwice we własnym polu karnym. Analiza VAR pod kątem faulu trwała kilka minut, a ponadto sprawdzana była także ewentualna pozycja spalona Huka, został odepchnięty. To dlatego ta sytuacja tak się przedłużała, aż w końcu główny arbiter poszedł sam do monitora. Ostatecznie Karol Arys podyktował "jedenastkę" do której podszedł Patryk Dziczek. Reprezentant Polski perfekcyjnie wykorzystał jedenastkę i to Piastunki mogły cieszyć się z prowadzenia.
W doliczonym czasie gru to Ishak padł w polu karnym po zwarciu, ale w tym przypadku arbiter nie odgwizdał rzutu karnego. Ostatecznie więcej bramek w tym spotkaniu nie oglądaliśmy.
Czytaj też:
Dlatego doszło do rewolucji w Górniku Zabrze. Adam Matysek zdradził szczegółyCzytaj też:
Kłopoty Korony Kielce. Autobus z piłkarzami uczestniczył w wypadku