Mnóstwo testów, lecz tylko jeden powód do zadowolenia. Oceny po meczu z Rosją

Mnóstwo testów, lecz tylko jeden powód do zadowolenia. Oceny po meczu z Rosją

Reprezentacja Polski: Jóźwiak, Puchacz, Bednarek, Helik
Reprezentacja Polski: Jóźwiak, Puchacz, Bednarek, HelikŹródło:Newspix.pl / Rafał Rusek / PressFocus
Pierwszy z dwóch testów przed Euro 2020 był słodko-gorzki. Nie zawiedli głównie ci, którzy i tak zdają się być pewniakami do gry wyjściowej jedenastce na turnieju, choć jedna nowa twarz na pewno dała Paulo Sousie do myślenia. Jak zaprezentowali się poszczególni kadrowicze w starciu z Rosją?

Na mecz z reprezentacją Rosji Biało-Czerwoni wyszli w zestawieniu personalnym, w którym prawdopodobnie nigdy już nie wystąpią. Mimo tego Paulo Sousa w przededniu Euro 2020 względem niektórych piłkarzy otrzymał wartościowe odpowiedzi.

Łukasz Fabiański (3) – Przez większą część meczu był bezrobotny, ponieważ Rosjanie praktycznie nie oddawali celnych strzałów. Z podstawowymi obowiązkami natomiast radził sobie sprawnie. Niestety popełnił błąd przy golu na 1:1, bo mimo bycia dobrze ustawionym, piłka i tak odbiła się od niego w niefortunny sposób i wtoczyła się do siatki.

Tomasz Kędziora (4) – W różnych wywiadach opowiadał, że zdziwił się najpierw brakiem powołania w marcu, a potem powołaniem w maju. Tak samo zakręcony był wczoraj na boisku, gdzie Dziuba i inni przeciwnicy od czasu do czasu wrzucali go na karuzelę. Z kolei kilka niecelnych podań Kędziory skończyło się groźnymi akcjami naszych przeciwników. Raczej nie przekonał selekcjonera do siebie tym występem.

Michał Helik (4) – Tylko minimalnie lepszy niż Kędziora, jednak doskwierały mu podobne problemy. Co prawda nie zawinił przy utracie bramki, jednak miał spore kłopoty z upilnowaniem Dziuby i wygrywaniem z nim pojedynków fizycznych. Lepszy napastnik wykorzystałby to w bardziej bolesny dla nas sposób.

Kamil Piątkowski (5) – Trudny do oceny występ. Co prawda nie popełnił ani jednego większego, rażącego błędu, aczkolwiek nie odnotował też żadnej ważnej interwencji. Mieszane uczucia można mieć wobec tego jak wyprowadzał piłkę, bo mimo dobrych chęci czasem to większe ryzyko w rozegraniu się nie opłacało.

Przemysław Frankowski (5) – Słodko-gorzki występ skrzydłowego z Chicago Fire. Z jednej strony bowiem miał kilka dobrych wejść w ataku (zwłaszcza gdy schodził do środka), dzięki temu zaliczył też asystę do Świerczoka. Z drugiej – sytuacja po podaniu Jóźwiaka, kiedy mógł wyjść do pozycji strzeleckiej, a potknął się i przewrócił, budzi mocny niedosyt. Podobnie jak fakt, że to on powinien był zablokować dośrodkowanie Gołowina, po którym Karawajew strzelił gola.

Grzegorz Krychowiak (7) – Jedyną skazą na jego występie jest sytuacja z końcówki, gdy uciekł mu jeden z rywali i defensywny pomocnik musiał faulować w newralgicznej strefie boiska. Poza tym jednak królował w środku pola pod względem defensywnym. Wiele potencjalnie groźnych akcji Rosjan kasował już w zarodku. Widać, że jest w dobrej formie.

Mateusz Klich (6) – Im dłużej trwał mecz, tym bardziej niewidoczny się stawał. Na szczęście wcześniej zdążył zaznaczyć swoją obecność na boisku kilkoma otwierającymi podaniami oraz centrami. Dobrze zastąpił Piotra Zielińskiego w roli głównego rozgrywającego. Zaliczył też asystę drugiego stopnia przy trafieniu Świerczoka, wykonując idealny przerzut do Frankowskiego.

Tymoteusz Puchacz (3) – Niestety zaprezentował się podobnie jak robił to przez cały sezon w Lechu Poznań. Jego ofensywne szarże przynosiły niewiele korzyści. Właściwie trudno przypomnieć sobie jakąkolwiek sytuację, w której stworzyłby zagrożenie pod bramką Rosjan. W defensywie było jeszcze gorzej. To Puchaczowi uciekł Karawajew, który po chwili strzelił gola, a w przeciągu 90 minut to głównie jego stroną szły najgroźniejsze akcje Sbornej.

Karol Świderski (4) – Odstawał pod względem fizycznym i głównie dlatego nie potrafił zbyt wiele zdziałać w ataku. Miał jednak jedną całkiem niezłą szansę na pokonanie bramkarza – w 40. minucie, lecz zabrakło mu nieco centymetrów, by odpowiednio wysoko wyskoczyć do piłki. Generalnie dało się odnieść wrażenie, iż nie czuł się zbyt pewnie na boisku. Niemniej należy pamiętać, że to właśnie Świderski wysokim odbiorem rozpoczął akcję bramkową Biało-Czerwonych.

Dawid Kownacki (2) – Miał pełnić rolę łącznika między linią pomocy i atakiem. W praktyce jednak wychodziło mu to bardzo kiepsko. Maksymalnie dwa lub trzy razy zgrabnie przyspieszył akcję. Poza tym notował mnóstwo strat, nie wychodził kolegom na pozycję, dzięki której moglibyśmy stworzyć przewagę liczebną w danej strefie. W tej chwili można poddać wątpliwość jego przydatność w kadrze Polski.

Jakub Świerczok (7) – Przez cały sezon w Piaście Gliwice imponował pozytywną bezczelnością i pewnością siebie. Niegdyś jednak zupełnie nie potrafił przełożyć tego na występy w kadrze. Tym razem na szczęście było inaczej – trafił do siatki już w 4. minucie spotkania, a potem poprzeczka przeszkodziła mu w zdobyciu drugiej bramki po strzale(?) z nieoczywistej pozycji. Potrafił się przepchnąć, wypuścić kolegę prostopadłym podaniem czy pomóc w rozegraniu. Bardzo dobry występ.

Kamil Jóźwiak (5) – Przyzwoita zmiana. Może nie tak efektywna jak w przypadku meczów z Węgrami czy Anglią, lecz i tym razem skrzydłowy Derby County wniósł do naszej ofensywy sporo ożywienia. Wychowanek Lecha nie ma kompleksów niezależnie z kim gra, więc warto wiązać z nim większe nadzieje.

Bartosz Bereszyński (5) – Nie miał zbyt wiele pracy do wykonania, mimo iż na murawie pojawił się w 56. minucie. Druga połowa była jednak bardzo chaotyczna, lecz jako obrońca „Bereś” wyłącznie na tym skorzystał.

Jan Bednarek (5) – Spędził na boisku około 35 minut i dał drużynie więcej pewności oraz spokoju w tyłach niż pierwotnie wybrani przez Sousę obrońcy. Skasował dwie całkiem groźnie zapowiadające się kontry, za co Fabiański może być mu wdzięczny.

Jakub Moder (4) – Poprawnie, aczkolwiek bez szału. Na pewno powinien lepiej przyjąć piłkę w 69. minucie. Była szansa na wyjście sam na sam z bramkarzem, a skończyło się powrotem do ataku pozycyjnego, z którego nic nie wynikło. Jak zwykle nie bał się grać do przodu, ale tym razem brakowało mu dokładności w podaniach.

Kacper Kozłowski (3) – Jednego z najmłodszych kadrowiczów w historii ewidentnie zjadła trema. Dał się zapamiętać wyłącznie z niecelnego podania wszerz boiska, które tylko dzięki dobrej asekuracji kolegów nie skończyło się sytuacją bramkową dla Rosjan.

Karol Linetty (bez oceny) – Grał zbyt krótko, aby miarodajnie go ocenić.

Czytaj też:
Sousa skomentował mecz z Rosją. „Ciężko zmienić stare nawyki”