Kadra Adama Nawałki miała mecz z Niemcami, drużyna Jerzego Brzęczka ten z Włochami na początku jego kadencji. Ekipa Paulo Sousy z kolei będzie mogła odwoływać się do starcia z Anglikami, które odbyło się 8 września. To była czysta przyjemność oglądać reprezentację Polski w spotkaniu z Synami Albionu. Zasłużyli na niemal same pozytywne oceny – wystawiliśmy je w skali 1-10.
Noty dla Polaków za mecz z Anglią
Wojciech Szczęsny (5) – Trudna sprawa z ocenieniem go. Przez 89 minut dobrze wykonywał swoją pracę, choć długo był też całkiem bezrobotny, bo pierwszy celny strzał Anglicy oddali dopiero w drugiej połowie. No ale ta jedna sytuacja… Trudno oprzeć się wrażeniu, że nasz bramkarz powinien zachować się nieco lepiej przy golu Kane’a. Ustawić się trochę inaczej, szybciej zareagować. Gdyby chodziło o bramkarza z Ekstraklasy, nie wymagalibyśmy skutecznej interwencji, ale jeśli Szczęsny chce być uznawany za jednego z najlepszych w swoim fachu na świecie, i w takich momentach musi bronić.
Paweł Dawidowicz (7) – Rewelacyjny występ piłkarza Hellasu Verona. Ten mecz może być jego wizytówką na lata. Zawsze był tam, gdzie akurat powinien być i w znakomitej większości przypadków kasował zagrożenie. Najbardziej dał się we znaki Grealishowi, który próbował na nim swoich sztuczek, lecz niemal na żadną nasz defensor nie dał się nabrać. Oby taki poziom utrzymywał zawsze.
Kamil Glik (6) – Cieniem na jego występie kładzie się sytuacja, kiedy Kane urwał mu się spod krycia przy jednym z dośrodkowań. No i ta strata z pierwszej połowy, gdy nasi rywale mogli pójść z kontrą dwóch na jednego... Poza tym jednak trudno czepiać się lidera naszej defensywy. Glik górował fizycznie nad przeciwnikami i w dużej mierze to właśnie dzięki temu nie stworzyli sobie oni żadnej klarownej okazji do zdobycia bramki.
Jan Bednarek (7) – Szkoda, że nie „poświęcił się” przy golu Kane’a. Mógł wstawić głowę, przesunąć się, cokolwiek. Z drugiej strony to były ułamki sekund, więc nie czepiajmy się nadto. Nie on ponosi największą winę w tej sytuacji. W ciągu 90 minut grał jednak równo, na wysokim poziomie. Przede wszystkim doskonale asekurował Puchacza, gdy ten ruszał do kolejnej ułańskiej szarży. Bednarek w meczu z Anglią był bardzo skoncentrowany i dzięki temu nie dał spokojnie pograć Sterlingowi. Oklaski zebrał też za sytuację, kiedy wybił piłkę niemal z linii bramkowej po jednej z akcji. Co prawda za chwilę sędzia odgwizdał spalonego, lecz ta interwencja na pewno pozytywnie go nakręciła.
Kamil Jóźwiak (6) – Przed każdym meczem, w którym ustawiany jest na prawym wahadle, obawiamy się, czy na pewno poradzi sobie w defensywie. W spotkaniu z Synami Albionu pokazał, że tkwią w nim gigantyczne rezerwy w tym aspekcie. W zasadzie pełnił rolę prawego obrońcy. Doskonale współpracował z Dawidowiczem, z którym często pomagali sobie nawzajem. Zacięty, spokojny, zawsze dobrze ustawiony. W ofensywie nic nie pokazał, aczkolwiek tym razem miał nieco inne podstawowe obowiązki, dlatego zasługuje na wysoką notę.
Karol Linetty (6) – Im dłużej trwał mecz, tym bardziej wkład pomocnika Torino w naszą grę malał. Ale to tylko jeden mały minusik. Poza tym wykonywał mnóstwo doskonałej czarnej roboty, niewidocznej na pierwszy rzut oka. To właśnie Linetty organizował nasz pressing, dawał sygnał kiedy wyjść do przodu, kiedy czekać. Miał w tym znakomity timing. Szkoda, że Lewandowski nie zdołał przelobować Pickforda w pierwszej połowie, bo gdyby tak się stało, nasz rozgrywający miałby jeszcze asystę.
Grzegorz Krychowiak (8) – Z Anglią zaliczył praktycznie najlepszy występ w naszej kadrze od paru lat. Wyglądał, jak za najlepszych czasów w Sevilli, kiedy stanowił mur nie do przejścia nawet dla najgroźniejszych napastników i rozgrywających świata. Zanotował 75 proc. skuteczności w pojedynkach, miał siedem udanych interwencji różnego rodzaju, zepsuł tylko dwa podania przez 68 minut, zawsze udanie wychodził spod pressingu przeciwników i pomagał w tym aspekcie innym kolegom. Prewencyjnie został zdjęty w 68. minucie, bo miał na koncie żółtą kartkę. Sousa odrobił pracę domową po meczu ze Słowacją. Jak na ironię to właśnie Krychowiaka zabrakło przed Kanem, kiedy strzelał nam gola, no ale to już nie jego wina, tylko zwykły pech.
Jakub Moder (5) – To od niego zaczęły się kłopoty dla naszej drużyny. Wykonał niecelne podanie, a za chwilę futbolówka trafiła do Kane’a, który strzelił gola. Wydaje się, że to też Moder powinien próbować przyblokować Anglika, lecz tylko patrzył się na jego uderzenie z dystansu. Zadośćuczynił drużynie natomiast w naszej akcji bramkowej, gdy zabawił się z Walkerem jak z amatorem. Poza tym trudno mieć do niego jakieś uwagi – rozgrywał mądrze i spokojnie, co świadczy o nim bardzo dobrze w kontekście gry na naprawdę wysokim poziomie.
Tymoteusz Puchacz (7) – Często karcimy go za to, że ponosi go ułańska fantazja w ofensywie, przez co potem zawala w tyłach. Z Anglią również był bardzo aktywny z przodu, ale jednocześnie doskonale wywiązywał się z defensywnych zadań. Podobnie jak Moder grał zupełnie bez kompleksów i chyba właśnie to odegrało kluczową rolę. Szkoda, że na samym początku meczu Buksa nie poszedł ostrzej do jego dośrodkowania, bo gdyby tak się stało, „Puszka” mógłby jeszcze zaliczyć asystę.
Adam Buksa (4) – Internauci chwalili go wczoraj za tytaniczną pracę na rzecz zespołu, aczkolwiek to trochę za mało na dobrą ocenę, kiedy jesteś napastnikiem. Okej, snajper New England Revolution pressował zaciekle, walczył łokieć w łokieć z obrońcami rywali, ale czy mieliśmy z tego jakieś wymierne korzyści? Niekoniecznie. Przesadą byłoby napisanie, że Maguire i Stones schowali go do kieszeni, ale 54 proc. celności podań i tylko 31 proc. wygranych pojedynków mówi wiele.
Robert Lewandowski (8) – Był dosłownie wszędzie, pomagał niemal w każdym aspekcie gry naszej reprezentacji. Brał się za rozgrywanie akcji, za ich kończenie, ochraniał piłkę, czekając, aż koledzy nadejdą do kontry, a jeszcze w innych sytuacjach brał piłkę i próbował indywidualnych akcji. Lider absolutny, co potwierdził w ostatnich minutach spotkania – zgarnął futbolówkę, podbiegł kawałek, a następnie wymierzył idealne dośrodkowanie na główkę do Szymańskiego.
Karol Świderski (5) – Niby niczym się nie wyróżnił, ale niczym Buksa miał pełnić rolę zadaniowca. Z tej wywiązał się doskonale, biegał za przeciwnikami z wywieszonym językiem, nie dając im spokoju nawet na chwilę. Przydawał się też w rozgrywaniu kontr, za które braliśmy się od czasu do czasu.
Damian Szymański (7) – Spędził na boisku nieco ponad 20 minut, wchodząc za Krychowiaka. Przez długi czas pozostawał niewidoczny, ale jak już się objawił, to w najlepszym stylu. To on strzelił gola na 1:1 w doliczonym czasie drugiej połowy, więc należy go uznać za bohatera.
Michał Helik, Przemysław Frankowski i Maciej Rybus (bez oceny) – Grali za krótko.
Czytaj też:
Biało-Czerwoni pokazali charakter. Rzutem na taśmę remisujemy z Anglią!