12 listopada Biało-Czerwoni znów ruszyli do boju. Tym razem do walki o trzy punkty stanęli z Andorczykami, którzy grali ostro, ale ostatecznie nie sprawili naszym kadrowiczom większych kłopotów. Był jednak jeden nerwowy moment.
Czerwona kartka i szybkie dwa gole w meczu Andora – Polska
Mecz rozpoczął się w kuriozalny sposób. Minęło bowiem mniej więcej piętnaście sekund, a już zobaczyliśmy, jak arbiter pokazuje czerwoną kartkę. Na szczęście obejrzał ją jeden z naszych przeciwników, który zaraz po pierwszym gwizdku staranował Kamila Glika.
Grę w przewadze Biało-Czerwoni wykorzystali bardzo szybko. Po kilku krótkich podaniach Zieliński podał do Jóźwiaka na prawą stronę, a on w tej strefie odegrał delikatnie do Lewandowskiego. Snajper Bayernu uderzył z ostrego kąta i pokonał bramkarza. Po kilku minutach było już 2:0. Tym razem kluczowi okazali się wahadłowi. Asystę zaliczył Frankowski, do siatki trafił zaś Jóźwiak po delikatnej wrzutce zawodnika RC Lens.
Eliminacje MŚ 2022. Emocje w końcówce pierwszej połowy
Choć Polacy cały czas dominowali nad rywalami, nie potrafili przełożyć tego na kolejne zdobycze bramkowe. Zdecydowanie brakowało im ruchliwości i szybkości w rozegraniu piłki oraz koncentracji. Tuż przed gwizdkiem kończącym pierwszą część spotkania Andora zdobyła bramkę kontaktową po jednym z dośrodkowań. Choć do piłki wyskoczyło kilku graczy obu ekip, nikt nie przeciął toru lotu futbolówki, co również zaskoczyło Szczęsnego. Odpowiedź podopiecznych Sousy była jednak szybka i jeszcze przed przerwą na 3:1 strzelił Milik po podaniu od Lewandowskiego.
Debiut Casha, dublet Lewandowskiego
Po przerwie obraz meczu nie zmienił się w dużym stopniu. Najlepszą sytuację miał Milik, który zresztą trafił do siatki, ale po chwili sędzia anulował to trafienie. Napastnik Olympique'u Marsylia rzeczywiście znalazł się na minimalnym spalonym. Mniej więcej do 70. minuty najciekawszym wydarzeniem w meczu był debiut Matty'ego Casha. Sousa dał mu niespełna dwa kwadranse na zaprezentowanie swoich umiejętności polskim fanom. Jego aktywność na prawej flance mogła się podobać.
W końcu Biało-Czerwoni zadali też kolejny cios. Padł on po dośrodkowaniu Zielińskiego z rzutu rożnego. Przy bliższym słupku ustawiony był Lewandowski, który idealnie wyszedł w powietrze i nie dał szans bramkarzowi. Więcej goli już nie zobaczyliśmy, więc ostatecznie Polska wygrała z Andorą 4:1.
Czytaj też:
Polacy rozgromili Niemców na wyjeździe. Wielki triumf naszej reprezentacji U-21