Karol Świderski jako jeden z pięciu napastników dostał powołanie na zgrupowanie reprezentacji Polski. Zawodnik do Katowic ostatecznie nie dotarł, ponieważ chwilę przed wyjazdem złapał kontuzje w meczu ligowym w Stanach Zjednoczonych. Nic więcej w tym temacie nie byłoby do dodania, gdyby nie fakt, że niedługo później zawodnik ponownie zagrał w swoim klubie Charlotte FC i zdobył dwie bramki.
Jakub Kwiatkowski, rzecznik prasowy PZPN, opublikował raport z klubu, w którym powiadomiono związek, że przerwa może potrwać 1-2 tygodnie, stąd decyzja o nieściąganiu zawodnika do Polski. Lekarz kadry Jacek Jaroszewski z rozmowie z „Przeglądem Sportowym” rzucił na sprawę trochę inne światło.
Polska – Szwecja. Jaroszewski o sytuacji Świderskiego
Lekarz kadry Jacek Jaroszewski nie jest zdziwiony, ze Świderski zagrał w meczu ligowym. Szef sztabu medycznego wiedział, że przerwa w grze napastnika może potrwać od czterech do siedmiu dni. – Na początku nie da się tego tak precyzyjnie określić. Potwierdziło się, po tygodniu zagrał, ale nie oznacza to, że przyjeżdżając na zgrupowanie kadry, też tak szybko wróciłby do zdrowia – tłumaczył lekarz w rozmowie z „Przeglądem Sportowym”.
Decyzja o zostawieniu Świderskiego w klubie zapadła, gdy pierwotnie pozostała czwórka napastników była w pełni zdrowia. Jaroszewski stwierdził również, że rehabilitacja napastnika nie musiałaby trwać tak samo krótko, jeśli zdecydowano by się na jego przylot do kraju. – Miałby jeden dzień mniej na rehabilitację. W klubie jest inaczej, czeka cię ważny mecz, leczysz się pięć dni i wychodzisz na mecz, jeśli jesteś czołowym napastnikiem. Tutaj sytuacja wyglądała inaczej. Kiedy usłyszeliśmy o jego urazie, był jednym z pięciu powołanych zawodników do ataku. Zadecydowaliśmy, że po czterech-pięciu dniach bez treningów i tak miałby małe szanse, by zagrać – mówił jeszcze lekarz kadry. – Zamieszanie zrobiło się spore, ale moim zdaniem niepotrzebnie – podsumował.
Czytaj też:
Kamil Stoch po zakończeniu sezonu: Dobry dzień, żeby zacząć coś od nowa