O tym, że portugalski szkoleniowiec będzie chciał się zrehabilitować można było już zobaczyć po zmianach w wyjściowym składzie. W porównaniu do meczu z Czechami było ich aż cztery, a ponadto Fernando Santos zmienił ustawienie na to, które nam sprawiło mnóstwo problemów w piątek, czyli na to z pięcioma obrońcami.
Już od początku tego spotkania widać było kolosalną różnicę w grze Polaków. I nie chodzi tu tylko o to, że po trzech minutach nie przegrywaliśmy 0:2, tylko już od pierwszych minut to Biało-Czerwoni przejęli inicjatywę i nacierali na bramkę rywali. Świadczyć może o tym fakt, że w 13. minucie statystyki pokazywały, że to podopieczni Fernando Santosa mieli przez 77. proc. piłkę przy nodze, a Albańczycy tylko 23. proc.
Świetne parady bramkarzy obu reprezentacji
Pierwszą groźną akcję stworzyli sobie Polacy w 14. minucie. Biało-Czerwoni grali atakiem pozycyjnym na prawej stronie boiska, na której rozpoczął Nicola Zalewski. To właśnie skrzydłowy AS Romy przejął piłkę i pociągnął z nią kilka metrów. Kiedy był z nią na skraju pola karnego postanowił oddać silny strzał na bramkę Strakoshy. Golkiper rywali popisał się jednak świetną interwencją i oddalił zagrożenie.
Podobnym dalekim strzałem popisali się Albańczycy w 21. minucie. Grający z nr 16. Sokol Cikalleshi postraszył Wojciecha Szczęsnego. Na szczęście bramkarz Juventusu był bardzo dobrze ustawiony i wybił piłkę na rzut rożny, z którego nic później nie wyniknęło.
Karol Świderski był tam, gdzie trzeba
Pięć minut później świetną koronkową akcję rozegrali nasi dwaj gracze, którzy są ustawieni bliżej prawej strony. Nicola Zalewski odegrał na wolne pole do Przemysława Frankowskiego, który wpadł z piłką w pole karne, ale dośrodkowanie zostało zablokowane. W 28. minucie pressing Biało-Czerwonych przyniósł zamierzany skutek i odzyskaliśmy piłkę na 20-metrze. Futbolówka trafiła pod nogi Roberta Lewandowskiego, który pomknął na bramkę rywali, ale obrońca reprezentacji Albanii zdołał się wcisnąć przed naszego kapitana i zapobiegł stracie bramki.
W 41. minucie reprezentacja Polski zyskała rzut wolny, z którego Piotr Zieliński chciał coś wyczarować. Dośrodkowana piłka nie trafiła do żadnego z jego partnerów, ale Albańczycy wybili ją zbyt krótko, dzięki czemu do futbolówki dopadł Jakub Kamiński, który mierzonym strzałem próbował pokonać Strakoshę. Niestety trafił tylko w prawy słupek, ale na szczęście dla naszych "Orłów" Karol Świderski był tam, gdzie trzeba i tracąc równowagę skierował piłkę do bramki i pokonał golkipera reprezentacji Albanii.
Moment dekoncentracji i szalona akcja Roberta Lewandowskiego
W 50. minucie Polacy rozegrali kolejną koronkową akcję. Grający na lewym skrzydle Jakub Kamiński zagrał piłkę do Roberta Lewandowskiego, który rozciągnął akcję na prawą stronę do pędzącego Nicoli Zalewskiego. Skrzydłowy AS Romy chciał w świetny sposób cofnąć piłkę do wchodzącego w szesnastkę Przemysława Frankowskiego. Niestety młody Polak zagrał nie w tempo i trochę pod nogi gracza Lens i ten co prawda oddał strzał na bramkę Albanii, ale nie był on zbyt silny i groźny.
Osiem minut później Biało-Czerwoni byli bliscy straty bramki na własne życzenie. Najpierw Bartosz Salamon niecelnie podawał, co pozwoliło Myrto Uzuni próbował wykorzystać, ale na szczęście Wojciech Szczęsny był na posterunku. Chwilę po tej akcji na skraju pola karnego futbolówkę stracił Nicola Zalewski, przez co Uzuni miał drugą okazję do pokonania bramkarza Juventusu. Na szczęście obie akcje spaliły na panewce.
Polacy dopełnili formalności w końcówce
Na 30. minut przed końcem świetną akcję przeprowadził Robert Lewandowski. Kapitan reprezentacji Polski dostał piłkę od Jakuba Kamińskiego, który przejął ją od Karola Linettego. Napastnik FC Barcelony podbił piłkę nad całą formacją defensywną reprezentacji Albanii i przelobował wychodzącego do interwencji bramkarza. Futbolówka leciała do siatki, ale leciała zbyt wolno, i obrońca zdążył ją wybić niemal z linii.
W końcówce Albańczycy jeszcze próbowali zagrozić reprezentacji Polski, ale nic z tego nie wynikało. W 83. minucie Robert Lewandowski otrzymał jeszcze podanie od Skórasia na skraj pola karnego, z którego oddał strzał, ale był on bardzo niecelny, podobnie jak próba Jakuba Kamińskiego dwie minuty później. W 87. siódmej minucie Uzuni mógł skarcić Polskę, która nadziała się na kontratak po stracie "Lewego". Na szczęście Albańczyk chybił z kilku metrów. Więcej bramek w tym meczu nie oglądaliśmy, a Biało-Czerwoni mogli odetchnąć z ulgą po triumfie 1:0 na PGE Narodowym.
Czytaj też:
Były piłkarz z mocnym zarzutem w stronę Fernando Santosa. Wskazał jeden problem reprezentacji PolskiCzytaj też:
Roman Kosecki dla „Wprost”: Santos koniecznie musi to zrobić. Polska nigdy nie będzie grała jak Portugalia