Były reprezentant Polski prosto z Austrii. „Lewandowski przy Cristiano to młody chłopak”

Były reprezentant Polski prosto z Austrii. „Lewandowski przy Cristiano to młody chłopak”

Robert Lewandowski
Robert Lewandowski Źródło: Newspix.pl / Lukasz Grochala / Cyfrasport
Mecz Polska – Austria to starcie o być albo nie być dla Biało-Czerwonych na Euro 2024. Tadeusz Pawłowski, były reprezentant, legenda Śląska Wrocław, na co dzień żyjący na austriackiej ziemi, specjalnie dla „Wprost” zabrał głos ws. piątkowego spotkania.

Dla nieco młodszych kibiców Tadeusz Pawłowski może być kojarzony głównie z czasami trenerskimi, kiedy prowadził w PKO BP Ekstraklasie Śląska Wrocław czy Wisłę Kraków. „Teddy” to jednak były piłkarz, który z wrocławskim klubem świętował mistrzostwo Polski (1977), krajowy puchar (1976), a do tego z powodzeniem walczył w międzynarodowych rozgrywkach. Śląsk mierzył się wówczas z takimi tuzami, jak Liverpool FC, SSC Napoli czy Borussia Mönchengladbach. A kiedy wrócił do Wrocławia w roli trenera, zaczął od wywalczenia awansu (2015) do europejskich pucharów z WKS.

twitter

Pawłowski od wielu lat mieszka w Austrii, m.in. pracując w tamtejszych piłkarskich akademiach. Przy okazji meczu Polska – Austria na Euro 2024, specjalnie dla „Wprost”, opowiedział o tym, co może wydarzyć się 21 czerwca na stadionie w Berlinie.

Rozmowa z Tadeuszem Pawłowskim, byłym reprezentantem Polski, legendą piłkarskiego Śląska Wrocław

Maciej Piasecki („Wprost”): Jakie ma pan przeczucia przed Polska – Austria? Mecz zapowiada się na wyjątkowo wyrównany.

Ja nic nie czuję, ja patrzę na fakty (śmiech).

Wynik to sprawa otwarta. Wygra drużyna, która będzie miała w piątek lepszy dzień. Wykorzystując okazje, które się nadarzą, stałe fragmenty gry, bądź zwyczajnie będzie mieć trochę więcej szczęścia.

Nieprzypadkowo trener Ralf Rangnick przyznał, że ten zespół, który przegra w bezpośrednim starciu Austriaków z Polakami, odpada z turnieju. Naprzeciwko siebie faktycznie staną dwie równorzędne drużyny. Powiem panu, że gdybym miał typować wynik, to postawiłby na remis. Ale tak raczej nie powinno się skończyć, bo taki rezultat nikogo nie będzie ustawiał w perspektywie ostatniej kolejki.

Drużyna austriacka są to zawodnicy, którzy od pomocy do ataku, w większości grają w niemieckiej Bundeslidze. To nie są ogórki czy chłopcy do bicia. Wyjątkiem jest Marko Arnautovic, na co dzień piłkarz Interu Mediolan, czyli mistrza Włoch. Bardziej międzynarodowo pod względem klubowym jest w obronie Austrii. Gdyby szukać słabych punktów Austriaków, to właśnie byłaby to defensywa. Tu brakuje zresztą podstawowego bramkarza. Alexander Schlager ze względu na kontuzję nie przyjechał na Euro, na boisku brakuje też Davida Alaby. No i wyłączony z gry jest środkowy pomocnik Xaver Schlager.

Żeby wykorzystać problemy Austriaków w defensywie, trzeba się najpierw do niej dostać. Tutaj potrzebne będzie umiejętne uwolnienie spod wysokiego pressingu. Raczej na pewno na takie rozwiązanie postawi reprezentacja Austrii. Tutaj opatruję sedno sprawy. O ile polski zespół będzie umiał utrzymać się przy piłce, szczególnie przy jej wyprowadzeniu z własnej połowy. Natomiast jeżeli to rywale będą odbierać nam futbolówkę na naszej połowie, no to będzie bardzo ciężko.

Austriacy mają do reprezentacji Polski duży respekt, czy raczej upatrują w meczu z Polakami łatwych trzech punktów?

W Austrii panuje duży respekt do reprezentacji Polski. Wiadomo, że Austriacy wygrali z Polakami w oficjalnym meczu ostatni raz w 1994 roku.

Wiemy jednak, jak to bywa z tymi seriami w praktyce.

To prawda. Polacy zawsze lubili grać z Austrią. Słuchając trenera, piłkarzy, spoglądając na austriacką prasę, nie ma hurraoptymizmu, szykowania się na lekkie i łatwie zwycięstwo. Jest pełny respekt. Eksperci austriaccy również wskazują, że to dyspozycja dnia może się okazać kluczowa w bezpośredniej konfrontacji z Polakami podczas Euro 2024.

Podejrzewam jednak, że podobnie jest w Polsce. Austriacy na pewno wzbudzili respekt występem przeciwko Francuzom. Dorównywali wicemistrzom świata. Co więcej, w pewnych okresach drugiej połowy mam wrażenie, że Francuzi nie wytrzymywali tempa meczu, narzuconego przez Austrię.

Od razu pojawia się jednak pytanie, czy Austriacy są w stanie zagrać na takim poziomie wydolnościowym, biegowym, po czterech dniach przeciwko Polakom? Wydaje mi się, że tak. Rangnick potrafi umiejętnie zbudować drużynę, w oparciu o solidną pracę, dającą później efekty w postaci budowy świetnego tempa gry.

Pamiętajmy, że Austria w 2024 roku przegrała tylko jedno spotkanie, właśnie przeciwko Francji. Nie tak znowu dawno zaliczyła kilka naprawdę bardzo dobrych wyników, na czele z 6:1 przeciwko Turcji czy zwycięstwie 2:0 nad Niemcami. To też pokazuje, że zmierzymy się z dobrym zespołem, a Polska powinna mieć taki sam respekt przed Austrią, jak rywal.

Przemysław Frankowski w trakcie jednej z przedmeczowych konferencji zacytował słowa Michała Probierza, mianowicie, że w meczu z Austrią nie będzie odstawiania nogi. Trzeba obwiać się bardzo twardego grania rywala?

Jeśli odnosimy się do meczu Francja – Austria, to Francuzi byli po prostu tak szybcy, że Austriacy musieli sięgać po przewinienia. Polska nie będzie tak szybka jak Francja. Nigdy nie widziałem, żeby Austriacy grali w swoich meczach wybitnie brutalnie. Zresztą, we współczesnej piłce nożnej sędziowie nie pozwalają zresztą na taki styl grania. Zawodnicy są bardzo dobrze chronieni.

Naturalnie, Austriacy mieli pięć żółtych kartek w starciu z Francją. Ale spoglądając na linię pomocy i ataku, obojętnie na kogo zwrócimy uwagę, czy Sabitzera, Laimera, Baumgartnera bądź Seiwalda, to nie są zawodnicy, którzy swoje granie opierają na faulu. W austriackich akademiach, a z nich wywodzą się wymienieni zawodnicy, od dawna nie stawia się na „młotów”, którzy potrafią tylko faulować. Liczy się gra w piłkę. Więc nie porównujmy tego, co wydarzyło się w meczu Austriaków z Francuzami, bo w porównaniu z Francją, nasza reprezentacja to jest piłkarsko klasę niżej.

twitter

Smutne, ale prawdziwe.

Taka jest piłka, nie oszukujmy się. W ostatnich dwóch latach graliśmy słabo i nagle mamy mieć reprezentację, która zdobędzie mistrzostwo Europy? Tak to nie działa.

Jeszcze nie widziałem polskiej kadry, która przez 60-70 minut zdominował przeciwnika. Obojętnie w jakim meczu eliminacyjnym do największych turniejów pokroju mistrzostw świata czy Europy, o turniejowym graniu nie wspominając. Nie było i zapewne jeszcze trochę nie będzie tak, że Polacy zrobią z kogoś mizerię.

Co do wspomnianego „nieodstawiania nogi”, o które pan zapytał, to jest podstawa piłki nożnej. Kto wygra więcej indywidualnych pojedynków, ten wygra mecz. Nie wyobrażam sobie nawet, żeby ktoś z reprezentantów Polski miał odstawić nogę, bo to będzie sygnał dla przeciwnika, że jego rywal boi się podjąć walki.

Kiedyś mówiłem swoim piłkarzom, że oni mają wyjść na murawę, jak Anglicy za swoich najlepszych czasów. Klata do przodu, bez spuszczania głowy w dół, przekonani o tym, jakie są umiejętności w drużynie. Zespół wybiega, rywal widzi, że będzie bieganie po stronie przeciwnika, wysokie tempo, agresja i od razu jest inne spojrzenie na mecz.

Porozmawialiśmy o Austriakach. A jak oceniłby pan grę Polaków?

Na pewno na plus. Zaczęliśmy grać w piłkę, to mi się podoba.

Trzeba sobie jasno powiedzieć, już się tak nie gra, jak to pokazywaliśmy do niedawna. Nie uczy się grania długą piłką od obrony do środkowego napastnika. To najczęściej jest strata i nic z tego nie ma. Podoba mi się, że zaczęliśmy próbować gry kombinacyjnej. Do tego naprawdę fajne skrzydła, czy też wahadłowi, z Frankowskim i Zalewskim. To piłkarze, którzy są szybcy i mają umiejętności wygrywania pojedynków jeden na jeden.

Nie ukrywajmy, te poprzednie miesiące, okres reprezentacji jeszcze bez Michała Probierza, to się oglądało naprawdę słabo.

Męcząca była reprezentacja Polski.

Dokładnie tak. Z trzecią ligą w Europie nie potrafiliśmy sobie poradzić, mówię tu o Mołdawii. Bo jak widać, Albania potwierdziła swoją klasę już podczas Euro 2024. Widać postęp, jaki robi albański zespół i to się dobrze ogląda.

Mecz z Holandią był pozytywnym krokiem do przodu. Następuje zmiana warty w reprezentacji i mam wrażenie, że polski zespół potrafiłby zagrać jeszcze o 30-40 procent lepiej. Nie wiem jednak, gdzie jest na dzisiaj sufit tej drużyny. Na pewno ta grupa będzie się rozwijać, a to jest bardzo pozytywny sygnał zarówno na dzisiaj, jak i na przyszłość.

Spodziewa się pan wielu zmian w składzie względem meczu z Holandią?

Na pewno nie można dokonywać wielu zmian, zwłaszcza w szeregach bloku defensywnego. Odpowiem inaczej…

Odnoszę wrażenie, że za łatwo tracimy bramki. Gole tracone z Ukrainą oraz Holandią, to były prezenty dla rywali z naszej strony. Za łatwe straty piłki, nie zawsze trzeba też grać do zawodnika, który jest akurat ustawiony tyłem do bramki przeciwnika. Do pressingu, gdzie ma na plecach zawodnika. Nie mamy jeszcze tej klasy zawodników w drugiej linii, żeby dany gracz mógł się obrócić z piłką i wygrać pojedynek.

Nie podobała mi się gra Bartosza Salamona. Dlaczego? Przy zawodnikach, którzy mają piłkę na 18. metrze, czy też oddają strzał, nie można się odwrócić plecami, to jest zabronione. Trzeba zaatakować piłkę swoim ciałem. Kiedy przeciwnik zobaczy tak ustawionego obrońcę, wkręci go w ziemię i tylko dół zostanie, a piłka będzie w siatce.

Czyli nadzieja w Pawle Dawidowiczu?

Pytanie, jak będzie z jego zdrowiem. A w meczu z Austrią to będzie po prostu walka od początku do końca, dlatego potrzebni będą w pełni zdrowi i gotowi do gry zawodnicy.

Niepodoba mi się w grze naszej reprezentacji nasza pasywność w niektórych momentach. Obrona musi grać bardzo aktywnie w stronę piłki. A nam zdarza się odpuszczać, być za daleko siebie, co nas później gubi. To jest jeden z przykładów, jakie rezerwy ma jeszcze reprezentacja Polski. Jeśli popracujemy nad takimi szczegółami, niezwykle istotnymi, to możemy mieć naprawdę bardzo dobrą drużynę.

Awans z grupy na Euro 2024 byłby wielkim sukcesem tego zespołu. Weszło kilku młodych, fajnych, przede wszystkim głodnych zwycięstw zawodników. Potrzeba jednak czasu, a my z natury nie mamy zbyt dużej cierpliwości. Nie można kogoś skreślać po jednym słabszym występie. Trener i zawodnicy muszą mieć czas, żeby ta reprezentacja mogła dojrzewać i stawiać sobie coraz większe wyzwania.

Jasne, my chcielibyśmy być już mistrzami Europy. Na dzisiaj jesteśmy jednak na 26. miejscu w rankingu FIFA.

Ofensywa bez Roberta Lewandowskiego czy jednak z nim?

Najważniejsze jest pytanie, czy Lewandowski jest na 100 procent zdrowy. Jeśli tak, to ma się pojawić na boisku, bo to jest jeden z najlepszych napastników na świecie.

Tu nie ma co słuchać tych klikających dookoła hejterów. Lewandowski to jest światowa czołówka, napastnik, który potrafi strzelić po kilka goli praktycznie każdej drużynie, z którą przyjdzie mu się mierzyć. Naturalnie, nasz kapitan robi się starszy i to normalne, że pewne argumenty sportowe będzie tracił. Lewandowski nie jest jednak na etapie Cristiano Ronaldo, patrząc na poruszanie się tego drugiego. Widziałem, jak to wyglądało w meczu przeciwko Czechom. Robert przy Portugalczyku, to jest jeszcze młody chłopak.

Kapitan w duecie z Karolem Świderskim czy Adamem Buksą?

Trudne pytanie i zadanie dla trenera Probierza, jak to poukładać.

Karol Świderski bardzo fajnie wygląda w duecie z Lewandowskim. I nie myślę tutaj o samym zrozumieniu na boisku. „Lewy” bierze na siebie trzech rywali, a Świderski strzela bramki. Buksa jest bardziej centralnym, środkowym napastnikiem. Okej, zdobył gola w meczu z Holandią i dla niego to jest ogromny pozytyw. Ten chłopak i jego talent może jeszcze podczas turnieju eksplodować.

twitter

Austriacy też pewnie będą musieli coś pozmieniać w składzie na mecz z Polakami. Lewa strona obrony w starciu z Francją nie funkcjonowała. Maximilian Wöber i Phillipp Mwene grali słabo, dostali żółte kartki, do tego samobójcze trafienie tego pierwszego. Może swoją szansę dostanie Florian Grillitsch. To pomocnik, ale w klubie w Hoffenheim występuje w roli centralnego obrońcy, więc to jest jakieś rozwiązanie dla Rangnicka.

Kolejne pytanie u nas, czy postawienie na dwóch zawodników po kontuzjach w ataku, to jest dobry pomysł? Czyli Lewandowskiego i Świderskiego. Trzeba by być w środku, przysłuchać się ocenom sztabu, na czele z tą częścią odpowiedzialną za zdrowie zawodników.

Bo w takim meczu, jak wspominałem, nie można odpuścić ani na chwilę.

Czytaj też:
Gol Rogera, który pamięta każdy kibic. Naturalizowany Polak został później taksówkarzem!
Czytaj też:
Wojciech Szczęsny zakpił z Czesława Michniewicza. „Ja nie będę z tobą rozmawiał”