W 2008 roku rozgrywała się przyszłość Roberta Lewandowskiego, który pktóry spędził dwa sezony w Zniczu Pruszków, gdzie dwukrotnie zdobywał tytuł króla strzelców odpowiednio trzeciej i drugiej ligi. Z racji tego, że napastnik trafił do mazowieckiego klubu z Legii Warszawa, ta miała pierwszeństwo wykupu Polaka. To wtedy padły legendarne słowa Mirosława Trzeciaka, ówczesnego dyrektora Wojskowych:
Możecie sprzedać Lewandowskiego komu chcecie. My mamy już Arruabarrenę – powiedział.
Dzięki temu napastnik najpierw trafił do Lecha Poznań, z którego później wypłynął na szerokie wody do Bundesligi, z której ostatecznie trafił do FC Barcelony.
Arruberrena: Dobre referencje wystawił mi Inaki Astiz
Mikel Arruabarrena trafił w 2008 roku na Łazienkowską z Teneryfy. Jak powiedział w niedawnym wywiadzie dla Przeglądu Sportowego Onet, Legia postawiła wówczas na niego, ponieważ był starszy i miał więcej doświadczenia od Lewandowskiego. – Poza tym dobre referencje wystawił mi Inaki Astiz, z którym wcześniej grałem – przyznał.
Na pytanie, czy faktycznie w 2008 roku był lepszy od Polaka, Hiszpan odpowiedział, że nie. – On po podpisaniu kontraktu z Lechem szybko odnalazł się w nowym środowisku i zaczął strzelać gole. A ja nie wiem nawet, ile ich rozegrałem. Dlatego nie mogę powiedzieć, że byłem lepszy od Lewandowskiego – podkreślił.
Arruberrena: Śmieję się, gdy przypomnę sobie tę historię
Mikel Arrubarrena powiedział, że po latach do tej historii podchodzi ze śmiechem. – Śmieję się za każdym razem, gdy sobie o tym przypomnę. To anegdota, która powoduje uśmiech na mojej twarzy – powiedział, zaznaczając, że po czasie łatwo jest wydawać wyroki.
Taki jest już futbol, że trzeba podejmować decyzje, a ich rezultat jest czasem daleki od oczekiwanego – zakończył.
Czytaj też:
Niesamowite osiągnięcie Roberta Lewandowskiego. Zapisał się w historii futbolu