Sprawa startu rosyjskich sportowców w igrzyskach w Pjongczangu wciąż budzi duże kontrowersje, które jeszcze wzmogły się po decyzji Trybunału Arbitrażowego do spraw Sportu, który uchylił karę dyskwalifikacji 28 zawodników za doping podczas poprzednich igrzysk w Soczi. – To, na co powinniście zwrócić uwagę, to nie tyle liczby, co fakt, że 75 proc. sportowców, którzy zostali dopuszczeni do zawodów, nigdy nie startowało w igrzyskach, a więc również w Soczi. Tam było zaledwie 20-25 proc. dopuszczonych osób. Zostali zaproszeni na bazie bardzo, bardzo rygorystycznego procesu, którego zadaniem było wyselekcjonowanie niewątpliwie czystych sportowców – przekonywał Mark Adams, dyrektor do spraw komunikacji Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego.
Rosja wykluczona z igrzysk w Pjongczangu
W grudniu ubiegłego roku Międzynarodowy Komitet Olimpijski zawiesił Rosyjski Komitet Olimpijski na igrzyska w Pjongczangu. MKOI zdecydował, że niektórzy reprezentanci tego kraju będą mogli wystartować jednak pod neutralną flagą olimpijską. Zawieszenie Rosyjskiego Komitetu Olimpijskiego to pokłosie potężnego skandalu dopingowego z rosyjskimi olimpijczykami w rolach głównych. Rosyjscy sportowcy, którzy dopuszczeni zostaną do rywalizacji w Pjongczangu, wystartują pod flagą olimpijską jako „Olympic Athlete of Russia”.
Kary są konsekwencją łamania przez „Sborną” przepisów antydopingowych w trakcie igrzysk w Soczi w 2014 roku. Proceder obejmował m.in. manipulację wynikami Rosjan przez moskiewskie laboratorium antydopingowe. Rosja straciła 11 medali tych igrzysk, a dożywotnio zdyskwalifikowano 25 sportowców. Międzynarodowy Komitet Olimpijski dożywotnio wykluczył też byłego ministra sportu i rosyjskiego wicepremiera Witalija Mutko.
Rosja poinformowała, że w związku z decyzją Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego, nie zamierza transmitować igrzysk.
Czytaj też:
Pjongczang 2018. Terminarz startów PolakówCzytaj też:
Szokujący raport o rosyjskich oszustwach dopingowych. Wszystko pod nadzorem ministra i służb