W obecnej reprezentacji Polski prym nadają dziś gracze pokroju Kamila Semeniuka, Aleksandra Śliwki, Marcina Janusza czy Mateusza Bieńka. Zanim mogli wejść do kadry i walczyć o medale najważniejszych imprez, szlaki przed nimi przetarła starszyzna. Jeden z najbardziej zasłużonych siatkarzy XXI wieku po blisko dwóch dekadach gry w PlusLidze mówi „pas” i żegna się z grą.
Mariusz Wlazły kończy karierę
Mariusz Wlazły na stałe zapisał się do historii nie tylko polskiej, ale i światowej siatkówki. Słynny atakujący przez lata pozostawał w ścisłym gronie najlepszych zawodników świata. Pochodzący z Wielunia sportowiec kojarzy się przede wszystkim z występami w PGE Skrze Bełchatów, lecz od trzech lat przywdziewa koszulkę Trefla Gdańsk. To właśnie w stolicy województwa pomorskiego, po ostatnim meczu fazy zasadniczej z Projektem Warszawa, Wlazły oficjalnie wyjawił, że po sezonie żegna się z profesjonalną grą. Czeka go jeszcze walka w play-offach, gdzie na początek Trefl zmierzy się z Jastrzębskim Węglem.
– To dla mnie bardzo ważny i emocjonalny moment. Moja przygoda z siatkówką, w roli zawodnika, dobiega końca. To będzie mój ostatni play-off. Chciałbym podziękować wszystkim, którzy znaleźli się na drodze mojej sportowej kariery, jednak na szczegółowe i większe pożegnania przyjdzie czas, bo wciąż znajdujemy się w grze. To nastąpi po ostatnim meczu sezonu – powiedział Wlazły.
Nowa funkcja Mariusza Wlazłego w Treflu Gdańsk
Siatkarz pozostanie aktywny w środowisku Trefla. Będzie pełnił funkcję koordynatora psychologicznego klubu. Siatkarz w ostatnich latach postawił na edukację w kierunku psychologii i chce pracować w tej branży.
Wlazły ma na koncie mistrzostwo i wicemistrzostwo świata. W 2003 roku trafił do Skry, z którą dziewięć razy triumfował w PlusLidze. Ponadto siedem razy zdobywał Puchar Polski, a raz srebro Ligi Mistrzów. To on przewodzi klasyfikacji najskuteczniejszych siatkarzy polskiej ligi. W 2020 roku nagrodzono go tytułem siatkarza XX-lecia PlusLigi.
Czytaj też:
Konrad Piechocki dla „Wprost”: Po 24 latach w Skrze Bełchatów zasłużyłem na odrobinę szacunkuCzytaj też:
Historyczna wpadka PGE Skry Bełchatów. Tego jeszcze w PlusLidze nie było