Bohater Jastrzębskiego Węgla zaskoczył wyznaniem. Nie gryzł się w język

Bohater Jastrzębskiego Węgla zaskoczył wyznaniem. Nie gryzł się w język

Eemi Tervaportti i Stephen Boyer
Eemi Tervaportti i Stephen Boyer Źródło:Newspix.pl / MICHAL CHWIEDUK / FOKUSMEDIA.COM.PL
Jastrzębski Węgiel ma powody do świętowania, bo w końcu awansował do finału Ligi Mistrzów. Jednak emocje studzi bohater środowego meczu z Halkbankiem Ankara – Eemi Tervaportti. Rozgrywający zaskoczył wyznaniem i nie gryzł się w język.

Jastrzębski Węgiel przegrał 2:3 rewanżowy mecz z Halkbankiem Ankara w ramach półfinału Ligi Mistrzów. Na szczęście Jastrzębianie potrzebowali tylko dwóch setów, by cieszyć się z historycznego awansu do finału tego europejskiego pucharu.

Zawodnicy Jastrzębskiego Węgla przygaśli po pierwszym secie

Gra Jastrzębskiego Węgla wyglądała różnie, pierwszego seta podopieczni Marcelo Mendeza wygrali pewnie 25:17, głównie dzięki ciekawym pomysłom na grę Benjamina Toniuttiego, świetnej zagrywce Jurija Hładyra oraz bardzo dobrej postawie Tomasza Fornala.

W kolejnych dwóch partiach gra Jastrzębskiego Węgla wyglądała zdecydowanie gorzej. Pomarańczowi mieli problem z przyjęciem dobrze prosperującej zagrywki rywali a z akcji na akcję rozgrywający przygasał.

Marcelo Mendez trafił ze zmianą rozgrywającego

W pewnym momencie Marcelo Mendez postanowił dokonać roszady i zmienił francuskiego rozgrywającego na Fina – Eemi'ego Tervaportti'ego. Wprowadził on powiew świeżej krwi, a jego obecność przywróciła rytm w akcjach Jastrzębskiego Węgla. Zaowocowało to zwycięstwem w czwartym secie 25:16 i historycznym awansem do finału Ligi Mistrzów.

Po zakończeniu tego spotkania fiński rozgrywający udzielił wywiadu Strefie Siatkówki, gdzie poruszył parę pomeczowych kwestii. – Wiedzieliśmy, że to nie będzie łatwe spotkanie, Halkbank to bardzo mocny zespół w polu zagrywki i w ataku. Nie przez przypadek znaleźli się w półfinale Ligi Mistrzów – powiedział.

Eemi Tervaportti: Po pierwszym secie czekaliśmy na to, że kolejny przyjdzie sam

Zdaniem Tervaportti'ego mecz wyglądał tak, jak wyglądał przez samych zawodników Jastrzębskiego Węgla. – Myślę, że po tym pierwszym wygranym secie, zaczęliśmy chyba trochę czekać na to, że ten kolejny wygrany przyjdzie sam. Tymczasem to rywale z Turcji zaczęli grać na wyższym poziomie, na początku drugiego seta zbudowali sobie kilkupunktową przewagę, co trochę ich odciążyło, grali bez presji – kontynuował.

– W tym meczu, no może poza czwartą partią, nie do końca radziliśmy sobie dobrze w polu serwisowym, natomiast rywale naprawdę utrudniali nam grę swoją zagrywką. Koniec końców, najważniejsze jest to, że wygraliśmy dwa sety jesteśmy w finale Ligi Mistrzów – podkreślił.

Tervaportti: W takich momentach staram się wnieść coś świeżego

Rozgrywający dopytywany, czy był gotowy, by wejść na boisko w tak ważnym meczu i odegrać kluczową rolę odparł, że taka jest jego rola w zespole i stara się spełniać ją w jak najlepszy sposób. – W takich momentach staram się wnieść coś innego, świeżego na boisko, zmienić trochę rytm, włączyć do gry innych zawodników, trochę też wprowadzić inne emocje – podkreślił.

– W tym meczu zagrałem dobrze, ale o tym, kto zagra w następnych spotkaniach, decyduje trener, a dla mnie to nie ma znaczenia, najważniejsze żebyśmy wygrywali – zakończył.

Czytaj też:
Rozgorzała dyskusja o polskim finale Ligi Mistrzów. „Trzeba dać kibicom szansę”
Czytaj też:
Trefl Gdańsk ma plan na Jastrzębski Węgiel w play-offach. Lukas Kampa się wygadał

Źródło: siatka.org